M. Micallef Royal Rose Aoud

w kategorii

Czarna porzeczka, róża i oud to prosty przepis na perfumy, które przypadną mi do gustu. W M. Micallef Royal Rose Aoud występują wszystkie te składniki (plus parę innych), więc nie mogłam się na ten zapach nie połakomić. Receptura po raz kolejny okazała się skuteczna, polubiliśmy się.

Oudu tu jednak jak na lekarstwo, występuje w zasadzie tylko w sercu kompozycji. Amatorki agarowych pachnideł mogą być zawiedzione, za to miłośniczki konfiturowej róży — urzeczone. Jeśli lubisz soczyste porzeczki i słodkawe róże w perfumach, ale dopiero oswajasz się z oudem, daj szansę Royal Rose Aoud. To świetny zapach na początek przygody z cięższymi, orientalnymi zapachami. Jest trochę jak podglądanie świata arabskich perfum przez uchylone drzwi… Cięższy niż Parfums de Marly Meliora, lżejszy od Montale Aoud Night czy Terry de Gunzburg Terryfic Oud.

Micallef Royal Rose Aoud
M. Micallef Royal Rose Aoud to świetne perfumy dla pań, spoglądających z ciekawością w stronę zapachów niszowych i orientalnych. Delikatnie wprowadza w ich świat.

Na balu debiutantek

Royal w nazwie Royal Rose Aoud dla mnie oznacza księżniczkę, bo to zapach idealny dla księżniczek właśnie i to dla takich, w których żyłach płynie parę kropel bliskowschodniej krwi. Nie chodzi mi o dziewczątka rozpieszczone, rozkapryszone i zarozumiałe, ale o szlachetne młode kobiety, które kiedyś zwało się debiutantkami. Wyobrażam sobie, że odrobina tych perfum za uszami, włosy upięte w kok, drobny naszyjnik z diamentem i skromna suknia w wyrazistym odcieniu różu zrobiłyby furorę na balu debiutantek. Pasują mi do salonowych tańców, do piruetów na niewysokich obcasach, do uścisku dłoni okrytych satynowymi rękawiczkami. I do białej szarfy królowej balu.

Micallef Royal Rose Aoud
Od soczystego i słodkiego porzeczkowego otwarcia, wędrujemy przez ciemne serce, aż do kobiecej, subtelnej bazy, w której króluje róża.

W różanym tańcu

Początek M. Micallef Royal Rose Aoud to porzeczkowa symfonia. Soczyste, słodkie czarne porzeczki czarują na podszyciu z nieśmiałej róży, spowite szafranowym ciepełkiem. W otwarciu szafran jest bardzo prosty i przyjemny, niemal gourmandowy. W sercu robi się trudniejszy, ziemisty i szorstki, łączy się z oudem. Obie nuty jednak są dość zachowawcze, kreują orientalny nastrój, pozwalają królować róży — a ona, już w mniej słodkim środowisku niż w otwarciu, nie traci swojego konfiturowego charakteru, śmiało rozwija płatki. Powolnym, tanecznym krokiem przesuwa się w stronę bazy, coraz lżej i lżej. Agar zakończył już swoją epizodyczną rolę i zniknął, zabierając ze sobą szafran. W finale róża jaśnieje, nabiera powietrza, pudruje się piżmem i brudzi troszkę paczulą. Jest miękko, kobieco, przytulnie…


Nuty głowy: czarna porzeczka, szafran

Nuty serca: róża, oud
Nuty bazy: paczula, sandałowiec, piżmo

Nos: Jean-Claude Astier

Rok: 2012

 

Znasz już Royal Rose Aoud od M. Micallef? Lubisz kobiece perfumy z nutką oudu?

 


Komentarze

16 odpowiedzi na „M. Micallef Royal Rose Aoud”

  1. Mmmm, nuty bardzo moje. Kocham zapachy oudowe! Porzeczki i konfiturowa róża do zjedzenia, a paczula, sandałowiec i piżmo mogłyby być w każdym jednym zapachu <3

    1. Ja też bardzo lubię oudziaki. :) I taką różę, jak tu. Jak gdzieś kiedyś trafisz na ten zapach to polecam niuchnąć.

      1. Postaram się o nim nie zapomnieć i jak uda się namierzyć, to nie omieszkam się zapoznać :)

  2. Po przeczytaniu recenzji już wiem, że to nie jest zapach dla mnie :)
    Od oudu mnie odrzuca, im więcej kompozycji z oudem w składzie poznaje – tym bardziej chcę uciekać :)

    1. To taki kontrowersyjny składnik… Ja akurat bardzo go lubię, teraz może nie używam oudowców tak często jak kiedyś, ale sentyment jest. :) Tu go mniej więcej tyle co w Rose Oud od YR, ale różyczka jest jaśniejsza, słodsza.

  3. Muszę wyciagnąć flaszkę, dawno już z niej nie korzystałam a szkoda ;)

    Mam problem z oudem, ale to też zależy od kompozycji i charakteru perfum. Nie unikam, ale też nie szukam go jakoś specjalnie. Czasami nawet wolałabym żeby go nie było ;) niemniej nie skreślam perfum i daję nam szansę :D

    1. Masz własną flaszeczkę? :) Jak miło. Teraz, wiosną, chyba warto ją odkurzyć.

      Ja bardzo lubię oud, ale nie taki czysty i zwierzęcy, który pachnie brudnym wielbłądem. :) Wolę, gdy jest zmieszany z innymi składnikami i taki, hmm… jak w Black Afgano, ciemny i chropowaty.

  4. Przez chwilę myślałam, że może przez tą miłą różyczkę będzie to propozycja dla mnie, ale chyba jednak nie;) Wiadomo, może być za ciężko w moim przypadku;) Mimo wszystko:)

    1. Aniu, ja myślę, że może jednak mogłybyście się polubić. :) Ciężko jest przez chwilę, tak dla zasmakowania orientu, ale to wciąż nie mocny oud. Ta różyczka jest tu naprawdę śliczna, w nasyconym odcieniu różu.

  5. Zawsze chcialam byc „debiutantka”, albo pojechac na bal do Wiednia. Na razie to marzenie jest daleko na mojej liscie, ale skoro kropla perfum moze mnie przeniesc w taki swiat, to czemu nie sprobowac :)

    1. Warto pomarzyć. :) Perfumy mają taką czarodziejską moc, że czasem wystarczy kropla i zamknięcie oczu… i przenosimy się np. do babcinego ogrodu w wakacje.

      Mnie też czasem nachodziły takie marzenia! To chyba takie dziewczęce… Chociaż wydaje mi się, że tak naprawdę to jednak czułabym się nieswojo.

      1. Daj spokoj, przed moim polonezem w liceum nie spalam tydzien :) Co dopiero na takim balu!

        1. Ja przygodę z balami zakończyłam na balu przebierańców w podstawówce, a i tam byłam motylkiem zamiast księżniczki. :D

  6. Ja też lubię przyczajone oudy albo wymieszane z innymi składnikami bardziej od czystych, intensywnych oudów. :) Czuję się w nich lepiej.

  7. Całkiem przyjemne pachnidło. Ładne, podoba mi się, ale nie tyle, by pokusić się o zakup flakonu:)

    1. I ja tak myślę. :) Miniaturka w zupełności mi wystarcza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *