Calvin Klein Euphoria

w kategorii

Według Słownika Języka Polskiego PWN euforia to „stan bardzo dobrego samopoczucia i radosnego podniecenia” lub „chorobliwy stan wesołości, pozornie dobrego samopoczucia i nienaturalnie wzmożonej aktywności”. Jak myślisz, któremu z tych stanów Calvin Klein Euphoria jest bliższy?

Euphoria pachnie inaczej niż pamiętam i pewnie zawdzięcza swoją przemianę reformulacji (bodaj w 2014 roku), w każdym razie — kiedyś rzeczywiście mogłabym stwierdzić, że to pachnący portret uniesienia, lecz teraz bliżej mu do pozorów tego stanu, do taniego blichtru. O ile przy miejscowych testach czuję w nim jeszcze echa dawnej Euphorii, kulące się gdzieś w ciepłym zagłębieniu łokcia, o tyle przy aplikacji globalnej czar pryska całkiem. Napój o smaku granatu udaje sok z tego owocu, sztuczna orchidea — prawdziwą, a drewno? To plastik, atrapa. Jednak jest gdzieś w tym wszystkim zaplątana jest historia, trochę śmieszna i trochę smutna, więc ją opowiem.

Calvin Klein Euphoria
Nowa twarz Calvin Klein Euphoria mnie zasmuca, widzę w niej tylko cień dawnej świetności. Marzenia, których nigdy nie udało się dogonić i niespełnione nadzieje.

Zapomniana gwiazdka

Euphoria to był jej pseudonim, naprawdę ma na imię Mary, Linda, Elizabeth — nieważne. Ćwierć wieku temu występowała na słynnych scenach u boku największych gwiazd country. Ona, jej gitara i hipnotyzujące światło reflektorów. Parę razy śpiewała przed samą Dolly Parton. Miała głęboki głos o aksamitnej barwie, mówili o niej „nieoszlifowany diament”. Ten diament jednak nigdy nie dał się oszlifować, a stawał się coraz bardziej chropowaty, aż w końcu stracił cały swój blask. Jak wiele gwiazdek przed nią i wiele po niej, Euphoria dała się ponieść dobrej zabawie i złemu towarzystwu.

W obskurnym domku na peryferiach wspomina tamte czasy. W ustach pomalowanych fuksjową szminką niedbale trzyma papierosa, przegląda stare zdjęcia. Zniszczone włosy nawinęła na wałki, siebie — zawinęła w satynowy szlafrok w kolorze orchidei. Zaniedbane stopy zanurza w futrzany dywan, obok leżą różowe klapki na obcasie. Mały piesek szarpie je zębami. Słychać w tle jej dawną, smętną piosenkę. Calvin Klein Euphoria to dla mnie zapach tęsknoty za czymś wspaniałym, co przeminęło zanim zdążyło nadejść. Za marzeniami, których nigdy nie udało się dogonić. I mogłyby te wszystkie emocje pachnieć pięknie, ale one udają — udają, że się udało.

Calvin Klein Euphoria
Choć początek Euphorii jest głęboki, owocowy i słodki, a serce skrywa pluszowe kwiaty, baza pozostawia wiele do życzenia. Jest tak syntetyczna, że aż bolą zęby.

Pozory mylące jak zwykle

Euphorię otwierają czerwone owoce z cukrem, dosłodzony sok z granatu — jest intensywny, ma szlachetną barwę. Wraz z nim czuję odrobinę fiołka — zielonkawą, kwaśną i wilgotną nutę. Po paru minutach trio uzupełnia przestrzenny, chłodny kwiat lotosu. W sercu na pierwszy plan wysuwa się aksamitna orchidea, serce jest purpurowe i pluszowe. Kwiatowe płatki pokrywa drobny puder, a sok z granatu przeobraża się w zawiesisty nektar. Całkiem ładna ta ciemna orchidea skąpana w granacie, ale i tak mogłaby być ledwo cieniem welwetowej orchidei Toma Forda, czyli Velvet Orchid. I na sercu ładność się kończy, przechodzimy do syntetycznej, piżmowo-drzewnej bazy, o której ciężko napisać mi coś więcej poza tym, że pachnie tanio.

Nosząc Calvin Klein Euphoria, czułam się z początku, jakbym weszła do purpurowych wnętrz obitych pluszem. Wszędzie pachniało słodką orchideą, było dość ciemno, na czarnych lakierowanych meblach stały tylko nieduże lampy, dające przytłumione światło. Poczułam się jak w modnym barze, zanim wpadnie do niego tłum gości. Zamknęłam oczy, chciałam zapaść się wygodnie w miękki fotel, a ten zatrzeszczał, zaskwierczał na dotyk jak plastik, zaskrzypiał jak sztuczna skóra. Ech, pseudoluksus.

 

Nuty głowy: granat
Nuty serca: lotos, orchidea
Nuty bazy: ambra, fiołek, mahoń, piżmo

Nos: Dominique Ropion, Carlos Benaim, Loc Dong

Rok: 2005

 

Podobają Ci się perfumy Calvin Klein Euphoria? Też Ci się wydaje, że kiedyś pachniały o wiele lepiej?

 


Komentarze

34 odpowiedzi na „Calvin Klein Euphoria”

  1. Co za recenzja! Nawet krytykować potrafisz z klasą i wielką wyobraźnią :)
    Ja do tego zapachu nic nie czuję… On nie wywołuje u mnie żadnych emocji…
    Wiele osób typuje Euphorię jako najlepszy zapach CK.
    Dziwię się temu bardzo, przyznam :)

    1. Haha. :) Staram się.

      Ja również uważam, że CK ma w swoim portfolio lepsze kompozycje. Euphoria nie jest zapachem, który uważam za jakiś szczególny koszmarek, to raczej typowy przedstawiciel swojego gatunku, swojej półki… Reveal, Eternity czy CK One się bardziej wyróżniają.

  2. No proszę – jestem pod wrażeniem ile można z Euphorii wyciągnąć i tego, że potrafi ona opowiedzieć jakąś historię. Nigdy mnie nie ciągnęło do przetestowania dokładniej tego bestselleru, zdarza mi się sprawdzić coroczne (?) flankery, ale zawsze tylko blotterowo. Niestety ze względu na popularność Euphorii nie miałam nawet ochoty sprawdzić cóż ona przedstawia – podobnie mam z La Vie Est Belle. I nie, nie, nie jestem zapachowym snobem, ale jednak niektóre perfumy odstraszają mnie swoją popularnością.

    Znam się za to z męską Euphorią, którą całkiem lubię!

    1. Mnie trochę też, ale w końcu ciekawość wygrywa. :) Te sezonowe też sprawdzam pobieżnie na blotterkach, albo wcale. Niewiele zapadło mi w pamięć. Ostatnio poznałam Gold, pamiętam jeszcze Blossom i Endless.

      Męska jest całkiem, całkiem.

  3. Awatar Ewelina Broda
    Ewelina Broda

    Euphoria, moja pierwsza zapachowa miłość, poczułam ją pierwszy raz na koleżance ze studiów. Snuła za sobą woń tak pikantną i zmysłową, że musiałam zapytać co to takiego i ja też stałam się właścicielką tego cuda. To przykre co zrobiła z tymi perfumami reformulacja, ciężko je nazwać nawet popłuczynami. Twoje opowieść dobitnie to oddaje.

    1. Widzisz, też coś mi się wydaje, że to już nie to samo… Cieszę się, że inni też mają takie wrażenie, a nie tylko idealizuję zapach, który znałam kieeedyś. :) Szkoda, że nie pachnie już tak głęboko, zmysłowo.

  4. Nie znam i nie chcę poznać, znaczy się nie prędko ;D ja krążę dookoła tych 'legend’ tak długo aż przypadkiem trafię :P

    1. Prędzej czy później pewnie się to wydarzy. :D

  5. Rzadko to piszę, a może jeszcze nigdy nie napisałam tak wprost;) Ale szczerze nie znoszę tego zapachu, ani tego przed reformulacją, ani tego po niej… Nie moja bajka, nie moje klimaty. Te ciężkie drzewne mahoniowe nuty przytłaczają mnie i odbierają oddech, duszą. Nie lubię czuć go w swoim otoczeniu i naprawdę nie rozumiem jego fenomenu… To chyba jedyne perfumy, które wywołują we mnie tak negatywne emocje. Nie przepadam też za Angelem, ale on mnie tak nie dręczy;) To chyba mahoń tak na mnie działa, albo może jego połączenie z orchideą, nie wiem, ale wybitnie jest anty – mój;)

    1. Czasem tak bywa i nie ma co się zmuszać. :) Nie lubisz tylko Euphorii czy jej flankerów również?
      Ja podobnie reaguję na Kenzo Flower. Wyjątkowo ze mną nie współgra, też mnie poddusza.

      1. Ja się raczej nie zmuszam;) tylko na klasyka tak reaguję;) Flankery są ok, choć nie mam żadnego;)
        Kenzo Flower uwielbiam, ale rozumiem, że możesz go tak odbierać, bo jest jednak mocno pudrowy, nie każdy to lubi;)

  6. Opowiedziałaś nam przepiękną historię, dziękuję! Rozwiązałaś też zagadkę, która od dawna chodziła mi po głowie. Zapamiętałam kilka lat temu ten zapach jako obiekt mojego pożądania, a kiedy niedawno próbowałam do niego wrócić, coś mi w nim nie pasowało. Myślałam, że dorosłam i obiekt moich westchnień stał się dla mnie nieodpowiedni, a tajemnica tkwi chyba właśnie w tej reformulacji. Niby pociąga mnie ten fiołek, ale coś nie gra, to fakt. Wielka szkoda. :( Za to wersję Endless wielbię całym sercem, choć jest nietrwała jak diabli. :(

    1. Dziękuję. :) Do informacji o reformulacjach zawsze lepiej podchodzić z dystansem, bo nie jest to coś, czym producenci się oficjalnie chwalą… Ale jakoś nie widzę tu innej możliwości. Euphoria pachnie mi inaczej niż pamiętam i po przeczesaniu Internetu, nie widzę innej możliwości – tyle osób czuje zmianę, że coś musiało się wydarzyć. Ponoć w 2014. :)

      Endless to też jedna z moich ulubionych wersji, ale masz rację, króciutko się trzyma… Podoba mi się też ten flakon!

  7. Ma genialny zapach. Zresztą w ogóle perfumy sygnowane marką Klein dają radę.

    1. Choć Euphorię to chyba jednak meską wolę. :) CK ma sporo fajnych zapachów w dorobku.

  8. Jaka piekna historia ! Bede musiala sprobowac sie wwachac, na pewno teraz po przeczytaniu Twojego wpisu spojrze na te perfumy innym okiem!

    1. Polecam póki chłodek, później może być męcząca. :)

  9. Nie lubię pseudoluksusu i nieczego co ma udawać coś innego. Z drugiej strony wielbię orchideę, najbardziej tę Tomkową <3 ale skoro wiele wspólnego ze sobą nie mają, to może ta odmiana by mi do gustu nie przypadła..

    1. Jak wielbisz orchideę Tomka, to możesz być rozczarowana. :) Mały procent tamtej głębi i mocy.

      1. Ano właśnie. Tomka Orchidei żadna inna nie przebije ;)

  10. Euphoria i Eternity to jedyne perfumy CK, które ładnie na mnie pachną. Coś nie daje im się polubić….. ph lub piżmo w składzie.

    1. Albo jedno i drugie. :) Też mam marki, które zwyczajnie mi nie podchodzą, poza paroma wyjątkami. Na przykład L’Artisan Parfumeur albo Penhaligon’s, na ich bogate oferty lubię tylko po kilka kompozycji.

      1. Dokładnie. Czasami nos kreatora to całkowicie nie moja bajka. Niektórych kompozycji zupełnie nie rozumiem i nawet nie staram się.

        1. Ciekawa jestem, jak spodoba Ci się Grand Soir. :) U mnie akurat autorska marka Kurkdjiana bardzo ładnie się układa, ale czytałam opinie, że należy do tych, które właśnie lubią kaprysić. W sensie, że często się zdarza, że komuś prawie żaden zapach z niej nie pasuje.

          1. Ja ostatnio mam fazę na tytonie, miody i słodkości więc jestem ciekawa odbioru nowych zapachów.

          2. A dziś właśnie wygrzebałam próbkę Kilian Back to Black, idealnie w takim klimacie miodowo-tytoniowym. :)

          3. Kilian też do mnie dotrze za kilka dni razem z Francis-em K :-)

  11. Czasami lubię, ale tylko czasami.

    1. To jest więcej czasu dla innych perfum! :D

  12. Nie trafia do mnie żadna odsłona Euphorii:/.
    Dla mnie ten zapach jest okropny, ale jestem na niego skazana, ponieważ moja przyjaciółka, która ma klasyka oraz kilka flankerów lubi się nimi porządnie skrapiać ;D.
    Podpowiedz mi jak zmienić adres bloga;). Myślę już o tym od dłuższego czasu. Wystarczy edytować w ustawieniach na blogu? :)

    1. Przyjaciółce można wybaczyć (byle nie psikała się nimi na złość, haha). :)

      Iwonko, mój blog jest na WordPress. Nie wiem, jak wygląda to na Bloggerze, tutaj zmieniałam domenę i ustawienia WP. Powiem Ci, że gdyby nie pomoc męża to chyba bym tego nie ogarnęła, bo nie obyło się bez niespodzianek (np. nie wszystkie adresy się zmieniły). :) Przed zmianą poczytaj o tym dokładnie, a najlepiej gdybyś miała kogoś, kto już to robił.

  13. Pamiętam i tę starszą odsłonę Euforii, znam też tę nową i niestety żadna do mnie nie trafia :C Miał to być hit dla mnie, ale niestety okazał się prezentem nietrafionym :P Szkoda, że ta nowa wersja, to taki pseudoluksus, w porównaniu do starszej ;/

    1. To zapach, z którym dosć łatwo się nie polubić. Czasem mam wrażenie, że albo się go kocha, albo nienawidzi. ;) Euphoria, która aktualnie jest w sprzedaży, jest niestety bardzo płaska…

      1. Chyba coś w tym jest, że relacja z tymi perfumami może być na zasadzie „love-hate relationshop” :p

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *