Perfumy jak kocyk

w kategorii

Zdarzają się takie dni, zwłaszcza jesienią i zimą, że jedyne, na co mam ochotę, to zawinąć się w ciepły, miękki koc i przeczekać do wiosny z kubkiem gorącego kakao w dłoniach. Potrzebne mi są wtedy perfumy jak kocyk, otulające i dające poczucie bezpieczeństwa.

Gdy robi się szaro i chłodno, potrzebuję przytulności. Nie byłabym sobą, gdybym nie szukała jej też w perfumach. W tym opowiem o kilku moich przytulnych ulubieńcach, zarówno spośród zapachów popularnych, jak i niszowych. Większość z nich kojarzy mi się z przysmakami z dzieciństwa. Dużo w nich wanilii, sandałowca i ambry, ale też sporo piżmowej i pudrowej czystości. Nie są ani lekkie, ani całkiem gourmandowe, są po prostu… kocykowate.

Perfumy jak kocyk
Kiedy dni stają się coraz krótsze, a temperatury coraz niższe, potrzeba mi przytulności. Szukam jej też w perfumach.

Smakołyki i przytulanki

Zależnie od pory roku, Roberto Cavalli Just Cavalli Gold for Her kojarzy mi się albo z ogniskiem na plaży pod koniec wakacji, albo z kubkiem kakao pełnym pianek marshmallow. Kakao jest słodkie, ma orzechowy posmak, a skórzana nuta nadaje mu nieco chropowatości. Z kolei Chopard Casmir przypomina mi ciasto przed włożeniem do piekarnika: masę z cynamonem, cukrem wanilinowym i cytrusowym aromatem. Na powierzchni leżą luźno rozrzucone wysepki brzoskwiniowej konfitury, które podczas pieczenia będą się zapadać w puszyste podłoże. Nigdy nie piekłam takiego ciasta, nawet nie wiem, czy wyszłoby smaczne. Ale jestem pewna, że pachniałoby dobrze. Lolita Lempicka L de Lolita Lempicka to perfumy, w których królują waniliowe ciasteczka z cynamonem. Jeszcze ciepłe, aromatyczne i apetyczne. Mmm!

Nowy Dior Hypnotic Poison edt pachnie jak waniliowy budyń, a Kenzo Amour to zapach ryżu na mleku z odrobinką cukru. Prababcia przygotowywała mi taki deser, kiedy jeszcze byłam berbeciem, niewiele wystającym ponad ziemię. Ta kompozycja ma w sobie jakąś nutę zaopiekowania, rodzinnego ciepła. No i ta buteleczka! Z chęcią dołączyłabym ją do swojej kolekcji, choćby prawie pustą, dla samego jej uroku.

Perfumy jak kocyk
Jesienią i zimą częściej sięgam po zapachy miękkie, komfortowe i otulające. Po prostu perfumy jak kocyk.

Niszowe kocyki

Gdy zziębnięta i z płaczem na końcu nosa powąchałam Parfumerie Generale Le Musc & Le Peau 4.1, poczułam się, jakby ktoś otulił mnie niewidzialnym kocem i wyszeptał do ucha, że wszystko będzie dobrze. Jest piżmowy, miękki i czysty. Trochę w nim nieco egzotycznej słodyczy ylang-ylang, trochę kremowego sandałowca. Ciepłym, miękkim i słodkim pudrowcem jest Lorenzo Villoresi Teint de Neige. Skomponowany nie ze zwykłego pudru, a z cukru pudru. Kropelka za uchem jest komfortowa jak kaszmirowy szalik.

Przytulne jak mamine ramiona są perfumy The Different Company Pure eVe. Migdałowe i mleczne, z jasnym piżmem i aldehydami w składzie. Leciutko drapią, jak sweter z wełną. Za to odrobine dziecięce są Penhaligon’s Artemisia — jasne, niewinne i czyste. Są bardziej kremowe niż pudrowe, bardziej piżmowe niż słodkie. Dodatek nektarynki, fiołków i jaśminu sprawia, że pasują nie tylko na jesień, ale w zasadzie na każdą porę roku. Pachną trochę jak krem Nivea i są tak samo uniwersalne. Z dzieciństwem kojarzy mi się też zapach Atelier Cologne Vanille Insensée. Na mnie nie, ale na mojej mamie pachnie jak waniliowe niebo. Unosi się wokół niej jak puchaty obłok cały dzień, czaruje i koi. Ma strukturę, lekkość i słodycz waty cukrowej, miękkość ptasiego mleczka, słodycz budyniu z prawdziwymi ziarenkami wanilii. Tak cudnie zgrywały się ze skórą mojej mamy też Coty Vanilla Fields, te stare, sprzed dwóch dekad — z moich wspomnień…

 

A Tobie Jakie perfumy wydają się najbardziej przytulne? Masz swój pachnący „kocyk”?

 


Komentarze

25 odpowiedzi na „Perfumy jak kocyk”

  1. Awatar Andżelika Kościesza
    Andżelika Kościesza

    Moje typy to: Tobacco Vanille, Tea for two, Loukhum, L Lolita Lempicka, Gaiac od M.Micallef, Like this, Sahara Noir, Tardes, Shalimar, New Harlem, Rome od Made in Italy, Patchouli od Reminiscence, Poison Clasic, Chypre Classic od Esteban… :)

    1. Piękna lista. :)

      Sahara Noir? O, muszę spróbować. Mnie ten zapach kojarzy się z latem, może dlatego, że kadzidła wtedy najciekawiej na mnie pachną. A Gaiac M. Micallef od razu przypomniał mi też o Palo Santo od Carner Barcelona.

  2. Awatar Magdalena Świtała
    Magdalena Świtała

    Lempicka i Wish zawsze kojarzyły mi się z jesienią :) Casmir używam niezależnie od pory roku, bo to zapach mojej młodości ;) A z innych otulaczy dodałabym może Yves Rocher Nature Millenaire :)

    1. Wish… Tak, też mi się kojarzy jesiennie (i zimowo), ale nie aż tak przytulaśnie jak Casmir. :)

      A Vanille Noire YR, co o niej sądzisz? Przez chwilę je rozważałam w zestawieniu, ale jednak wanilia od Atelier Cologne wydaje mi się bardziej miękka…

      1. Awatar Magdalena Świtała
        Magdalena Świtała

        Wanilii od Atelier niestety nie znam, ale YR – czemu nie :) Przyszły mi jeszcze do głowy zapachy od Rochas: Alchimie i Absolu.

  3. Kenzo i Chopard chcę poznać ♥

    1. Polecam. ❤ Nie wiem, jakie w pobliżu masz sklepy z perfumami, ale tę dwójkę powinno się udać dość łatwo spotkać stacjonarnie.

  4. Aż mi się miło na sercu zrobiło podczas lektury tego wpisu zrobiło!
    Wzruszyłaś mnie opisem perfum od PG… Dobrze, że ten zapach Cię tak przytulił! :*
    Z Twoich typów oczywiście biorę Casmir, wanilię Atelier i Kenzo Amour, Lolitę i Poisona. Uwielbiam te zapachy, ale w tym roku mam nieco inne typy.
    Otula mnie głównie Candy, Biancolatte, Gucci Eau de Parfum (kiedy nie potrzebuję cukru) i El Born. A dzisiaj przyleciał do mnie Kenzo Flower Oriental i przepadłam. Cudowne nuty pudrowe, które momentami mi migają Gypsy Water i wytrawne kadzidło… Mniam! :D Bez cukrów, ale otula.

    1. Miło mi. <3

      Biancolatte też mi pasuje na otulacz, jest takie mięciutkie. Nie znam Kenzo Flower Oriental. Nie cierpię zwykłego Flower (jedna z niewielu zapachowych traum), ale czytałam, że wersja Oriental się dość mocno różni. Jak jest Twoim zdaniem? Podobieństwo do Gypsy Water brzmi dla mnie zachęcająco…

      1. Podobieństwo do Gypsy jest takie ledwo co i możliwe, że nikt poza mną go nie dostrzeże, więc nie robiłabym sobie nadziei ;) A jak dla mnie to początkowo on jest bardzo podobny do klasyka, no może nieco spokojniejszy jest. Kadzidło wychodzi z czasem. Ogólnie jest to zapach bardziej subtelny, nie taki in-your-face jak klasyk. ;)

        1. To już rokuje nieźle, klasyk jest dla mnie jak pudrowa piącha w nos. ;)

  5. Awatar Dzień później
    Dzień później

    Ja jeszcze kocham wszelkie cynamonowce

    1. Śliczne są o tej porze i przed świętami, grzeją.

  6. Lolita – jaki to cudowny otulacz! Bardzo żałuję, że nie znam trucizn Diora…

    1. Prawda? Zupełnie nie rozumiem decyzji o jej wycofaniu. Choć po reformulacji była już mniej przytulna, trochę bardziej owocowa, to jednak nadal bardzo przyjemna i komfortowa.

  7. Piękny wpis ♥. Ten sam magiczny klimat był w Twoim sierpniowym poście o tytule ,,Perfumy o zapachu końca wakacji”:).
    Kenzo Amour kilka razy testowałam na szybko w perfumerii, ale musiałabym chyba zamówić próbki, żeby sprawdzić czy to mój zapach, aczkolwiek potencjał jest;).

    The Different Company Pure Eve również mnie ciekawi, ale bardziej chyba Aurore Nomade:).

    1. Dziękuję. ♥ Czasem warto poddać się nastrojowi.

      Kenzo Amour czasem mnie właśnie kusi, szczególnie ustrzelenie jakiejś używeczki. Ale nie umiem przewidzieć, jak często bym go nosiła, czy sprawdziłby się na okazje nie-otulające.

      Aurore Nomade również mnie ciekawią. Nie mialam okazji ich poznać, a brzmią intrygująco. :)

  8. Znam tylko Dior Hypnotic Poison. Uwielbiam, to bardzo moje klimaty <3
    Moim kocykowym ulubieńcem jest teraz Angel MUSE :)

    1. To polecam resztę przytulaków, szczególnie Roberto. Ma orzechową nutę, jak Muse. :)

      1. Oooooo! Jak mogłam do tej pory na niego nie trafić?! Powącham na pewno przy najbliższej okazji! :)

  9. Co kto lubi… Ja najbardziej uwielbiam otulać się w chłodne dni ambrami, ale znajdzie się też i parę nie-ambrowców, np.Gaiac.

    1. Ostatnio testowałam fajnego ambrowca, Ballena de la Pampa od Fueguia. :)

      1. Będzie zatem na moim celowniku – zwłaszcza że nie znam niczego tej marki.
        Ach, zapomniałbym na śmierć o jeszcze jednym moim ukochanym otulaczu – Lalique Le Parfum! Tylko w chłodniejsze dni mogę je nosić.

  10. Hypnotic Poison Diora uwielbiam, bardzo podoba mi się także Kenzo Amour oraz Pure Eve:)
    Do tego grona pasuje mi jeszcze Poudre Narciso Rodrigez i poznałam go dzięki Twojej recenzji:) Szalenie mi się podoba, czuje się w nim świetnie i pragnę go…;)

    1. Miło mi bardzo. :) Narciso Poudre ma wszystko, co najlepsze w Narciso edp, a przy tym jest mniej angażujący (dla mnie to zaleta). Życzę Ci zatem, by wkrótce zawitał do Twojej kolekcji. :*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *