Atelier Cologne Vanille Insensée

w kategorii

„Przeciskał się przez tłum, wtem jego serce zaczęło bić szybciej. Ten zapach. Jej zapach. Najpierw nosił go sam, a potem ona ukradła go dla siebie. Teraz stała przed nim, a magia minionych lat momentalnie powróciła wezbraną falą” (tłum. własne). Tym razem taką właśnie historię opowiada nam w swoich perfumach marka Atelier Cologne.

W perfumach nazwanych, trochę zawadiacko, niedorzeczną wanilią — Vanille Insensée. Ale wcale nie taka ona niedorzeczna, jak ją malują. Ot, skropiona cytrusowym sokiem i podszyta mchem, przeciągająca się jak biała dachowa kotka na drewnianej ławeczce pod domkiem w prostym, skandynawskim stylu. Nic w niej nie ma takiego, co by świadczyło, że nie kieruje się w swoim postępowaniu zdrowym rozsądkiem. Przeciwnie. Jest bardzo wyważona. Nie narzuca się, nie popada w skrajności i nie zmienia się za bardzo, lecz ewoluuje nieznacznie.

Atelier Cologne Vanille Insensée recenzja
Atelier Cologne Vanille Insensée wcale nie jest taka niedorzeczna, jak głosi jej nazwa. To ciekawy, ale wyważony, waniliowy zapach.

Vanille Insensée rozpoczyna się mieszanką limonki, cedratu i niesłodkiej wanilii. Jest tu jeszcze trochę dębowego mchu, ale trzeba się skupić, by go wyczuć. Wąchałaś kiedyś waniliową esencję prosto z buteleczki? Pachnie podobnie. Te kilkanaście pierwszych minut kojarzy mi się odlegle z Eau de Shalimar. To chyba najbardziej wymagający etap tej kompozycji, zaskoczenie dla nosa, który spodziewałby się deseru.

Z biegiem czasu zapach się ociepla, mięknie i wysładza — zaczyna przypominać waniliową piankę, Ptasie Mleczko odarte z czekoladowej otoczki (kto jeszcze tak robi?). Pojawia się subtelny jaśmin, pojawia się aromat jasnego drewna. Od czasu do czasu waniliową chmurkę przebiega limonkowy dreszcz, niczym iskra. Z każdą minutą Vanille Insensée nabiera krągłości, wspomniane we wstępie kocię zwija się w kulkę. Całkiem jak w napisanej przez markę historii: najpierw te perfumy nosił on, a później ona zagarnęła je dla siebie. A one rozgrzały się i złagodniały na kobiecej skórze.

 

Nisza dla początkujących

Atelier Cologne to marka, na którą powinny zwrócić uwagę osoby, które chciałyby spróbować niszowych perfum, ale się ich obawiają. Ich zapachy są przystępne i przyjemne, w większości lekkie, stają się też coraz łatwiej dostępne. Równocześnie czuć, że nie zostały skomponowane wyłącznie pod dyktando dyrektorów marketingu. Vanille Insensée będzie dobrym wyborem dla poszukujących wanilii w wersji light — o obniżonej zawartości cukru.

 

Nuty głowy: kolendra, cytron, limonka
Nuty serca: jaśmin, wetyweria, mech dębowy
Nuty bazy: wanilia, drewno dębowe, ambra

Nos: Ralf Schwieger

Rok: 2011

 

Myślisz, że spodobałaby Ci się taka wanilia?

 


Komentarze

4 odpowiedzi na „Atelier Cologne Vanille Insensée”

  1. Dopiero dziś wpadłem na pomysł, by kliknąć na nick w komentarzu i moim oczom ukazała się strona poświęcona perfumom. A wczoraj koleżanka pytała, czy znam stronę z recenzjami perfum dla kobiet. Będę polecał :)

    1. Dziękuję za odwiedziny i oczywiście zapraszam. :)

      Piszę głównie o perfumach dla pań lub dla przedstawicieli obu płci, czasem też dla panów, bo nie jestem fanką sztywnego trzymania się podziałów – ale nie da się ukryć, że postrzegam je „babskim okiem”. ;)

  2. Pięknie opisałaś te zapach:). Ja trafiłam kiedyś na wanilię w perfumach, która okazała się być moją traumą – Vanille Noire z Yves Rocher. Nie wpadłam wówczas na pomysł, by łączyć ten zapach z innymi i zużyłam go jako odświeżacz do toalety:/.

    1. Dziękuję. :)

      Vanille Noire z tego, co zauważyłam, wywołuje skrajne reakcje – jedni się w niej zakochują, dla innych jest raczej przykra. U mnie do odświeżania powietrza posłużyło swego czasu Naturelle, bo na skórze było strasznie nietrwałe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *