Z zapachami do domu jest trochę jak z perfumami — można się wciągnąć w tę zabawę na dobre. Zaczyna się od łatwodostępnych bestsellerów, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia (a raczej wąchania).
Moimi pierwszymi pachnidłami były te z katalogów Avon i Oriflame, później poznałam kompozycje z pobliskich drogerii i perfumerii sieciowych, by w końcu stracić głowę dla niszy. Z zapachami do domu miałam podobnie. Już jako nastolatka rozstawiałam po kątach kadzidełka i świeczki z supermarketów, by parę lat później wkroczyć w świat świec i wosków, zaczynając od Yankee Candle i wędrując w stronę mniej znanych marek oraz małych manufaktur. Kiedy otrzymałam do recenzji kulę ceramiczną Madlennn Handmande, poczułam, że to kolejny etap wtajemniczenia — to produkt, który nie tylko kreuje przyjemną atmosferę w domu, ale działa aromaterapeutycznie.
I choć wciąż mam swoich faworytów wśród katalogowych perfum czy hitów Yankee Candle, z przyjemnością robię krok dalej w stronę czegoś ciekawszego.
Zalety
Co zaciekawiło mnie w kulach ceramicznych Madlennn Handmade? Przede wszystkim to, że zachowują one właściwości aromaterapeutyczne olejków eterycznych. Zapachy nie są aktywowane przez podgrzewanie płomieniem, a… prądem. Jak to działa napiszę za chwilę, w każdym razie — kula nie nagrzewa się tak mocno jak kominki czy osłonki świec, dzięki czemu nie zmienia ani nie obniża wartości pachnącej kompozycji. Nawet w czasie działania urządzenia mogę wziąć je w dłonie bez obawy o poparzenie. Ponadto każdy egzemplarz to małe dzieło sztuki, wykonane rękami artysty ceramika. Stawiając ją na półce mam świadomość, że jest to unikalne cacko, w którego wykonanie ktoś włożył sporo serca i umiejętności, a nie jeden z wielu identycznych produktów, które zjechały z taśmy produkcyjnej.
Jak to działa?
Wewnątrz kuli znajduje się metalowa misa, do której wlewa się kilkanaście kropel wybranej kompozycji zapachowej. Wystarczy podpiąć urządzenie do prądu (odpowiednia wtyczka oczywiście wchodzi w skład zestawu), włączyć i nałożyć pokrywę. Przez niewielkie dziurki zacznie wydobywać się woń, która wkrótce wypełni całe pomieszczenie. Podobno rozchodzi się nawet na odległość 50 metrów, ale nie miałam okazji tego sprawdzić, bo zwyczajnie nie mam takiej powierzchni do dyspozycji. Z pewnością jednak aromatyzuje średniej wielkości salon i sypialnię. Do tej pory tak dobrze sprawdziły się u mnie tylko świece WoodWick, Leżę i Pachnę oraz niektóre woski. Dużym plusem jest to, że kulę po prostu się wyłącza i już. Nie towarzyszy temu nieprzyjemny zapach spalenizny, który psuje frajdę z palenia świec tuż przed snem.
Zapachy
U producenta można kupić nie tylko kule zapachowe, ale i stworzone z myślą o nich naturalne kompozycje olejków eterycznych. Ja mam trzy: Lavee, Chammomile i Euforia. Lavee jest relaksujący i odświeżający, połączono w nim nuty lawendy z cytrusami. Moim zdaniem to najsubtelniejsza mieszanka z całej trójki, która świetnie sprawdzi się jako aromat tła. Chammomile jest mocniejszy, ale wbrew pozorom wcale nie bardziej męczący. To mikstura odprężająca mikstura, która koi nerwy wonią rumianku rzymskiego i lawendy z dodatkiem pomarańczy i cytryny. Energizująca Euforia pachnie różą, jaśminem, szałwią, werbeną egzotyczną i piżmem. Testowałam wszystkie trzy osobno (by zmienić zapach, najlepiej spryskać metalową miseczkę płynem do szyb i dokładnie wytrzeć ją ręcznikiem papierowym — ten sposób poleciła mi Magdalena z Madlennn Handmade), a później zaczęłam je łączyć w różnych proporcjach. Ostatnio najczęściej stosuję kombinację pół na pół z Lavee i Chammomile.
Wady
Kula zapachowa Madlennn Handmade towarzyszy mi już od kilku tygodni i nie mam żadnych zastrzeżeń co do jej działania. Wygląda elegancko, wypełnia dom na długo przyjemnym aromatem, nie przegrzewa się i jest prosta w obsłudze. Prawdopodobnie największą wadą produktu jest jego cena. Kule kosztują od 100 do 450 złotych zależnie od wzoru i wielkości. Zwłaszcza zwolennikom ekonomicznych wosków ta kwota może wydać się wysoka, ale biorąc pod uwagę to, że to zarazem rękodzieło artystyczne i urządzenie wielokrotnego użytku, które będzie służyć długo — cena wydaje się uzasadniona. Szczególnie, że ceny luksusowych świec zapachowych (np. Diptyque) kształtują się podobnie, choć ich czas działania jest krótszy.
Podsumowanie
Jeśli lubisz naturalne aromaty i unikalne, ręcznie wykonane dodatki do wnętrz — ceramiczne kule zapachowe Madlennn Handmade przypadną Ci do gustu. Po paru tygodniach testów polecam je z czystym sumieniem. To produkt wysokiej jakości, spełniający obietnice producenta. Z przyjemnością włączam go na stałe do mojej pachnącej gromadki, stawiając obok ulubionych świec i wosków. Więcej informacji o kulach znajdziesz na stronie internetowej producenta, gdzie można też je kupić. Co jakiś czas pojawiają się nowe wzory i kompozycje zapachowe.
Jaki jest Twój ulubiony sposób na aromatyzowanie domu? Masz swoje ukochane zapachy?
Dodaj komentarz