Yves Rocher Rose Oud

w kategorii

Już wiadomo, co Yves Rocher zrobiło z rożą z kolekcji Secrets d’Essences — wyprawiło ją w daleką podróż. Na Bliski Wschód, po agar.

Wróciła z niej dojrzalsza, przeobrażając się po drodze ze słodkiego dziewczęcia w kobietę w pełnym rozkwicie. Ze wszystkimi zaletami i wadami, jakie niesie ze sobą dorosła kobiecość. Jest pewna siebie i piękna, będąc sobą. Ma świadomość, że nie musi podobać się wszystkim i nawet nie próbuje. Z drugiej strony, więcej wie i… częściej się martwi, a męczące myśli odbijają się na jej twarzy. Zanim jednak więcej opowiem o Yves Rocher Rose Oud, trochę pomarudzę. A co mi tam, też nie muszę się wszystkim podobać.

Yves Rocher Rose Oud
Róża w Yves Rocher Rose Oud jest kobietą dojrzałą. Pewną i świadomą siebie, ale z głową pełną codziennych zmartwień.

Zawartość oudu w oudzie

Od razu się przyznam, że nie liczyłam na to, że Rose Oud to będą perfumy faktycznie oudowe. Oud to nuta specyficzna, którą zwykle kocha się lub nienawidzi, i na którą niewprawne nosy często nie są przygotowane. To moim zdaniem główna przyczyna, dla której w popularnych perfumach agar jest raczej cieniem agaru. Nawet nie ze względu na oszczędność, bo  gdyby mainstreamowe marki wyczuły, że zastosowanie tego składnika im się zwróci, na pewno by to zrobiły.

Wracając jednak do Rose Oud — miałam nadzieję, że będzie to konfiturowa róża znana z wycofanego Rose Absolue, ale o mrocznym, agarowym podszyciu. Jest trochę inaczej. Oud jest w tych perfumach gwiazdą mniej więcej tak, jak Monica Bellucci w nowym filmie o przygodach Jamesa Bonda. Jak się zagapisz, to Ci umknie. Ale po kolei…

Wystarczy jedno psiknięcie, by wokół nas roztoczyła się wyczuwalna różana chmura. Rose Oud to zapach intensywny, zaznacza swoje terytorium. Jedno psiknięcie wystarczy też, by rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego, czy będziemy mieć do czynienia z różą taką, jak w Rose Absolue. Odpowiedź brzmi: nie. Ta róża jest ciemniejsza, wilgotniejsza, o wiele mniej słodka. Gęsta jak konfitura, ale w wersji light — z minimalną ilością cukru. W tych perfumach nie ma żadnego świetlistego, cytrusowego wstępu. Nie próbują się przymilać, grają w otwarte karty. To właśnie na początku oud czuję najmocniej, w formie najbardziej skoncentrowanej. Później pojawia się dopiero w bazie, w postaci pojedynczych drzazg rozsypanych na wytrawnym, skórzanym labdanum.

Yves Rocher Rose Oud
Oud w tych perfumach jest wyczuwalny, ale nie tak istotny jak sugerowałaby nazwa.

Skaza na sercu

I w zasadzie byłoby pięknie, gdyby nie to, że pomiędzy głową a bazą zapach ma jeszcze serce. A serce Rose Oud nie okazało się dla mnie łaskawe. Kumin (kmin rzymski), nuta często odstręczająca swoją kwaśnawą wonią zbliżoną do potu, wychodzi u mnie na pierwszy plan i przepycha się z różą. Otrzymuję więc mieszankę damasceńskiej róży i spoconego zwierza, a wierzcie mi — nie lubię pachnieć tak, by ktoś zastanawiał się, czy nie pominęłam przypadkiem kąpieli. Domyślam się, że to już mój osobniczy urok, że moja skóra podbija nutę kuminu i u innych nie będzie on tak dosadny. Dają mi w kość te dwie godziny, nim dobrnę do spokojnej bazy. A baza? Bez fajerwerków, ale poprawna. Dominuje w niej labdanum. Trochę tam róży, trochę oudowych drewienek, a po rzymskim kminie pozostaje tylko kwaśnawy posmak.

Zauważyłam, że wielu osobom Rose Oud kojarzy się z Aramis Perfume Calligraphy Rose. Ja nie wyczuwam żadnego podobieństwa między tymi zapachami, ale na poszczególnych skórach perfumy pachną inaczej. Czasem różnica jest mała, a czasem naprawdę duża. Wydaje mi się, że Rose Oud należy do grona zapachów, które lubią różnić się bardzo. Nie zrażaj się więc nieprzychylnymi opiniami i poznaj Rose Oud własnym nosem, na własnej skórze, choćby tylko dlatego, że wyróżnia się na swojej półce cenowej.

 

Nuty zapachowe: róża damasceńska, oud, kumin, labdanum
Nos: Annick Menardo
Rok: 2016

 

Co sądzisz o Yves Rocher Rose Oud? Czy to dobry kierunek?

 


Komentarze

11 odpowiedzi na „Yves Rocher Rose Oud”

  1. Dla mnie ten zapach ma w sobie coś z Calligraphy Rose. Na razie nie rozważam zakupu :)

    1. Na mnie Calligraphy Rose jest bardzo, bardzo ciepłe. Rose Oud neutralne. To chyba główna różnica, ale sama róża też nie jest zbyt podobna…

      Zawsze to oszczędność. :) Za jakiś czas pewnie pojawi się w formie miniaturki, jak reszta kolekcji.

  2. Nie znam za bardzo perfum Ives Rocher, tylko nieliczne zapachy poznałam. Ale Twoja recenzja zaciekawiła mnie tak bardzo, odebrałam ją tak jakbyś pisała o perfumach niszowych:) Muszę więc je poznać koniecznie. Mam już dwa zapachy YR na liście do sprawdzenia.

    1. Aniu, jest w nich jakiś ukłon w stronę niszy. To dość specyficzne perfumy, wydają się nie być kierowane do grupy pań, którym najbardziej zależy na byciu młodzieńczą i sexy — a samo to jest teraz dość rzadkie na rynku popularnych zapachów. :)

      Kiedyś Yves Rocher miało więcej perełek w ofercie, ale i teraz można znaleźć coś dla siebie. Ciekawa jest też ich nowość dla panów — Cuir Vetiver, ale nie testowałam jej jeszcze na tyle dokładnie, by napisać coś więcej.

      1. Tak właśnie pomyślałam, ach ten oud;) Dokładnie tak jak piszesz – teraz takie podejście jest rzadkie, w czasach kultu młodości i piękna;).

        Cuir Vetiver – już nawet brzmi świetnie, też go dopisuję;) Dziękuję za polecenie.

        1. Wiesz, dziś udało mi się poznać ten zapach. Na mojej skórze w nutach serca także ujawnił się ten spocony zwierzak… oj, nieciekawie to wypadło. A już myślałam, że moja skóra całkiem wdzięcznie przyjmuje perfumy… a tu taka niespodzianka! Ale i otwarcie mi nie przypadło do gustu…. nie dla mnie ten zapach, zdecydowanie.

          Za to przypomniało mi się że jeszcze Cuir Vetiver miałam sprawdzić… zapomniałam niestety, ale to nadrobię;)

          1. Z jednej strony przykro mi, że nie przypadł Ci do gustu ten zapach, bo jest ciekawy… ale z drugiej trochę mi ulżyło, że nie tylko na mnie wylazł z niego spocony zwierz. ;)

            Może i u Ciebie z Cuir Vetiver pójdzie lepiej! :)

  3. Pięknie piszesz o perfumach. Jestem pod wrażeniem:). Twój blog jest moim największym odkryciem stycznia:). Tak sugestywnie, obrazowo przedstawiasz zapachy, że od razu wiem, czy warto rozważyć testy zapachów, czy nie:).

    1. Dziękuję Ci, Kochana! To bardzo miłe. Wierzę, że czasem opis skojrzeń o wiele więcej mówi o danym zapachu niż tylko wyliczenie nut, które przecież łączą się ze sobą w przeróżne akordy, no i tak naprawdę mało kto wąchał np. samo labdanum, więc napisanie lakonicznie „to pachnie jak labdanum” mówi niewiele. :)

  4. To jest to, czego zazdroszczę Paniom w ich części olfaktorycznego świata. Ciężka konfiturowa róża. Od dawna szukam jej w męskim świecie, niekoniecznie w wersji oudowej. Tu jednak pojawia się jakiś mainstreamowy zawodnik, którego cena niestety powala jak na jakość, którą oferuje zawartość flakonu.

    1. Aramis Perfume Calligraphy Rose może być tym, czego szukasz. :) Jest przystępnym cenowo zapachem dla pań i panów, a pachnie jak wyższa półka. O coś srticte męskiego z konfiturową różą bez oudu faktycznie może być trudniej, bo w naszej szerokości geograficznej panowie jednak rzadziej przywdziewają ten kwiat…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *