Le Labo Thé Noir 29 to perfumy o wielu twarzach, ale najprościej nazwać je figowo-herbacianym zapachem z lekkim dymkiem.

Nie sądziłam, że ze wszystkich pachnideł marki Le Labo, przy pierwszym poznaniu spodoba mi się najbardziej właśnie Thé Noir 29. Niby ma w składzie herbatę i tytoń, za którymi przepadam, ale ma też figę — a z tą układa mi się różnie. Niestety, często nie najlepiej.

A jednak…

Le Labo Thé Noir 29

Le Labo Thé Noir 29 to zapach o wielu twarzach. No, co najmniej o dwóch.

Historia pewnej znajomości

Thé Noir 29 oczarował mnie pewnego pięknego wrześniowego dnia. Pachniał jak mocna herbata popijana późnym popołudniem gdzieś na wakacjach w odległym kraju, zagryzana świeżo zerwanymi figami. Nieśpiesznie, na tarasie tawerny z widokiem na morze. Był ujmujący i naturalny, nienachalny, sielski wręcz — zabrałam go więc do domu. I cóż, po kilku miesiącach poznaliśmy się lepiej i muszę przyznać, że zimą okazał się zupełnie inny. Ot, życie.

Okazało się, że zimą to on ma charakterek! W fidze nie wyczuwam ani grama cukru, staje się za to kwaśna. Wiesz, kwaśna w ten sposób, w jaki figa czasem lubi zrobić się kwaśna — aż kojarzy się z kiszonką. A herbata nie jest już ciepłą, niezobowiązującą herbatką. Jest wytrawną, wędzoną herbatą dla koneserów, która podczas zaparzania wydziela dymny aromat. I jeszcze gdzieś pośród tego wszystkiego czuję odrobinę soli i trochę… chłodnej mięty, choć wcale nie ma ich w nutach. Taki psikus. Ten wakacyjny lekkoduch zmienił się w niedostępnego intelektualistę.

I stał się jeszcze ciekawszy.

Le Labo Thé Noir 29

Latem jest beztroskim pachnidłem herbacianym z dojrzałą figą…

Figa z… herbatą

Le Labo Thé Noir 29 podoba mi się i latem, i zimą. W każdą z tych pór na swój sposób. Posługując się stereotypami, mogłabym powiedzieć, że w ciepłe dni jest bardziej kobiecy, w dni chłodne natomiast — bardziej męski. A mówiąc całkiem szczerze: przez cały rok pasuje każdemu. Rzecz jasna każdemu, kto miłuje się w herbacie, ma dobre relacje z figą i nie przeszkadza mu co nieco dymu.

Jak sama nazwa wskazuje, herbata w Thé Noir 29 to herbata czarna. I to nie byle jaka: porządna, sypana, aromatyczna. Najmocniej czuję ją w sercu kompozycji, a wraz z nią srebrzysty cedr. To właśnie cedr podejrzewam o ten miętowy sznyt, o którym wspominałam wcześniej. Jest wytrawny, dystansujący i rześki. Zaś w otwarciu króluje na mnie figa, w każdej postaci bardzo naturalna. Im chłodniej, tym więcej towarzyszy jej zielonych, słonawych niuansów, za którymi stoją liście laurowe. W bazie z kolei herbata najpełniej ukazuje mi swoje tytoniowe oblicze, w tle czuć woń drzewną. Całość, choć dość ciemna, pozostaje jednak lekka.

Le Labo Thé Noir 29

Zimą zaś zmienia się w aromat dla koneserów, w którym czuć młodą figę, wytrawną herbatę, co nieco dymu i nuty drzewne.

Jeśli chodzi o parametry, to Le Labo Thé Noir 29 jest zapachem o średniej projekcji, za to o dość dobrej trwałości. Na mnie nawet bardzo dobrej, bo utrzymuje się na mojej skórze od rana do wieczora. Na skórze mojego męża jest jednak wyczuwalny znacznie krócej, bo przez mniej więcej 5-6 godzin.

 

Nuty zapachowe: bergamotka, figa, liść laurowy, czarna herbata, cedr, wetyweria, piżmo
Nos: Frank Voelkl
Rok: 2015

 

Znasz zapachy Le Labo? Lubisz perfumy z nutą figi?