Marka Essential Parfums powstała po to, by tworzyć perfumy, na które składa się tylko to, co niezbędne (z ang. essential). Co to oznacza w praktyce?
Że jej twórcy stawiają na najlepszych perfumiarzy i składniki pozyskiwane z poszanowaniem środowiska, a rezygnują z inwestycji w brand, design czy gorące nazwiska (a raczej ciała), które miałyby je promować. Dostajemy więc proste kompozycje w minimalistycznych flakonach, pod którymi podpisują się m.in. Calice Becker czy Antoine Maisondieu. I to wszystko w całkiem przystępnej cenie. Póki co, światło dzienne ujrzało 5 zapachów: Nice Bergamote, Rose Magnetic, Orange x Santal, Mon Vetiver oraz The Musc.
Jako miłośniczka nieskomplikowanych pachnideł na co dzień i przeciwniczka przerostu formy nad treścią, jestem na „tak”. Szczególnie, gdy wącham Orange x Santal lub Mon Vetiver — ale o nich więcej już za chwilę.
Nice Bergamote
Nice Bergamote skomponował Antoine Maisondieu, autor m.in. takich perfum, jak Boucheron Quatre, Giorgio Armani Code, Tom Ford Velvet Orchid czy Lanvin Marry Me. To on stoi także za wieloma zapachami Etat Libre d’Orange i Comme des Garcons. Dla Essential Parfums stworzył woń, którą marka określiła trzema słowami: słoneczna, cytrusowa, musująca. I nie sposób się z nimi zgodzić, to bowiem lato we flakoniku. Bergamotka jest tutaj kluczowym składnikiem, a towarzyszą jej kremowy ylang-ylang, delikatny jaśmin i baza z fasolki tonka oraz cedru. To typowy poprawiacz nastroju. Nice, jak sama nazwa wskazuje.
Rose Magnetic
Ta kompozycja to dzieło Sophie Labbe, znanej m.in. z YSL Parisienne, Salvatore Ferragamo Signorina, Elie Saab Girl of Now, czy pachnideł z linii Splendida marki Bvlgari. W Rose Magnetic postawiła na trio róży, liczi i wanilii. Efekt końcowy — o dziwo — wcale nie jest słodki i otulający, lecz lekki i romantyczny. Z trzema wspomnianymi składnikami kontrastują rześkie nuty grejpfruta i mięty, i to pewnie za ich sprawą całość pozostaje zwiewna. Marka opisuje zapach jako zmysłowy, drzewny i urzekający. Z tym drzewnym bym polemizowała.
Orange x Santal
Natalie Gracia-Cetto zmieszała m.in. Burberry Brit, Chloé Love, Tom Ford Soleil Blanc czy słynną „szarą” męską Pumę. Dla Essential Parfums skomponowała Orange x Santal, opisywany jako świetlisty, zmysłowy i radosny. Niech będzie, choć ja raczej określiłabym go słowami: energetyzujący, młodzieńczy, wytrawny. Czuć w nim przede wszystkim gorzką skórkę pomarańczy, wraz z nią — drewno sandałowe. Podkreślam drewno, bo sandałowiec ma tutaj wyraźnie drzewny charakter. Pozostałe składniki zapachu to mech dębowy, cyprys i bazylię, którym zawdzięcza swoją wytrawność.
Mon Vetiver
Elegancki, aromatyczny, nowoczesny — tak o Mon Vetiver pisze marka Essential Parfums, a ja zgadzam się w 100%. Perfumy stworzył Bruno Jovanovic, do którego portfolio zaliczają się m.in. Calvin Klein Reveal, Hugo Boss The Scent, Paco Rabanne Lady Million czy niszowe Frederic Malle Monsieur. Mon Vetiver to świeży, ale miękki zapach z urzekającym akordem ginu. Z jednej strony czuć w nim wetywerię, jałowiec i bergamotę, z drugiej kaszmeran i lawendę. Klasycznie i przyjemnie, bez śladu retro.
The Musc
Pod The Musc podpisuje się Calice Becker, twórczyni takich zapachów jak m.in. Dior J’Adore, Tom Ford Black Orchid i szeregu kompozycji dla marki by Kilian, np. Back to Black, Love czy Intoxicated. Jej piżmowe pachnidło od Essential Parfums jest subtelne i słodkawe od pszczelego wosku. Otwierają go świdrujący imbir i lawenda, wieńczy jasny sandałowiec. Przymiotniki, które przypisano tym perfumom, to: czarujące, kwiatowe, ciepłe. Ja wybrałabym zupełnie inne: pełne kontrastów, komfortowe, jesienne.
Jak już wspomniałam, moi ulubieńcy to Orange x Santal i Mon Vetiver. A Ciebie które perfumy Essential Parfums zaciekawiły najbardziej?
Dodaj komentarz