Cartier La Panthère

w kategorii

Mathilde Laurent, która skomponowała perfumy Cartier La Panthère, określiła zapach mianem feline floral (czyli kocio-kwiatowy). A ja nazwę go miękkim, szykownym szyprem.

Pantera, a po naszemu też lampart, to rodzaj dużych kotów. Wchodzi weń pięć żyjących gatunków: lew afrykański, tygrys azjatycki, lampart plamisty, jaguar amerykański i irbis śnieżny. Wszystkie majestatyczne, pełne gracji i niebezpieczne — fascynują od wieków, a ich urokowi nie oparła się też marka Cartier. Najpierw uczyniła z pantery swój symbol i najczęstszy motyw biżuteryjny, a później stworzyła inspirowaną zwierzęciem serię pachnideł, do której wciąż dołączają kolejne flakony. Pierwsze były perfumy Panthère de Cartier z 1996 roku (już nieprodukowane), a w 2014 roku na półkach perfumerii pojawiła się woda perfumowana La Panthère.

Cartier La Panthère
Cartier La Panthère to zapach dla kobiety, która chodzi własnymi ścieżkami.

Pewna siebie pantera

Perfumy powstały z myślą o kobietach, w których tkwi cząstka pantery — szlachetnego, ale dzikiego kota. Nie dla słodkiej kici, nie dla seksownego kociaka i nie dla domowej kotki, ale dla kocicy, która nie musi się do nikogo przymilać. Dostojna i dojrzała, pewnym siebie krokiem podąża w stronę sobie znanego celu i nie schodzi z obranej ścieżki, nawet gdy musi przy tym czasem kogoś nadepnąć. A już na pewno nie przychodzi na zawołanie.

Wcale nie jest okrutną ignorantką, po prostu dorosła do zdrowego egoizmu.

Cartier La Panthère
To perfumy dla kocicy, która nie musi się do nikogo przymilać.

Ta tajemnicza kobieta w czerni

Te perfumy są jak dotyk kociego futra. Jest w nich i miękka pieszczota ocierającego się o łydki pupila, jak i szorstkość jego sierści głaskanej pod włos. Mają dwa oblicza, delikatne i drapieżne, które splatają się w szykowną całość. Ani się nie kłócą, ani nie spoufalają — są przyjazne, ale zachowują dystans. Wyobrażam je sobie jako czterdziestoparoletnią kobietę w prostej małej czarnej i skromnych balerinach, siedzącą w samotności przy kawiarnianym stoliku z filiżanką espresso i przyglądającą się z przyjemnością mijającym ją ludziom. Założyła nogę na nogę, leniwie macha stopą, głowę opiera na dłoni. Po jej minie nie zgadniesz, o czym myśli.

Cartier La Panthère
Czuć w nich kremową gardenię, miękkie piżmo, szorstki mech dębowy i odrobinę słodkich owoców.

Płatki, puch i mech

W La Panthère pobrzmiewa echo białokwiatowych pachnideł z lat 80-tych i 90-tych. Jest tu jakaś nuta retro podana w złagodzonej, eleganckiej formie. Kompozycję otwiera kremowa gardenia, przeciągająca się leniwie na wytrawnym posłaniu z mchu dębowego. W sercu czuć słodycz suszonych owoców i soczystych, skąpanych w słońcu truskawek — jednak i one są stonowane, wyważone. Baza jest piżmowo-szyprowa, choć gdzieniegdzie czuć pojedyncze płatki gardenii. Całość jest zgrabnie zmieszana. Pantera pachnie dojrzale i luksusowo, stosowana z umiarem może być dobrą towarzyszką na co dzień do pracy, a gdy użyje się jej kropelkę więcej — sprawdzi się do wieczorowych sukni. Jest dobrze wyczuwalna i trwała.

Polubiłam Cartier La Panthère, ale czuję, że to zapach, do którego muszę jeszcze dorosnąć. Być może za parę lat do niego wrócę i będę stosować bez nieśmiałości, która pozwala mi go założyć tylko do czerni i pereł. Tymczasem przedstawię go mamie…

Cartier La Panthère
A tak wygląda limitowana edycja flakonu Cartier La Panthère z 2017 roku.

Nuty zapachowe: mech dębowy, gardenia, piżmo, nuty owocowe

Nos: Mathilde Laurent

Rok: 2014

 

Znasz Cartier La Panthère lub inne zapachy z tej linii? Jak Ci się podobają?

 


Komentarze

22 odpowiedzi na „Cartier La Panthère”

  1. Cartier ma ładne zapach choć dla mnie są poprawne, czasem mnie kuszą ale mój zapał studzi fakt że mnie się nie trzymają ;x nie wiem czy ta panterka byłaby dla mnie, jakoś nie widze jej na sobie ;)

    1. Wiesz, ja też widzę się w nim tylko na specjalne okazje i do eleganckich strojów. :) Co mnie trochę zaskoczyło, w końcu czasem w zwykły dzień śmigam w Piątce Chanel. Na trwałość akurat nie narzekam, ale mnie zwykle perfumy trzymają się dość dobrze.

      1. Też chętnie ubieram Piątkę w zwykłe dni… Ale ona się mnie słabo trzyma… A jak u Ciebie z trwałością?

        1. Bardzo dobrze, przy czym mam starszą (2011), nowszych nie nosiłam. :) Ale na mnie też ulotna L’eau się dobrze trzyma.

  2. Nie wiem na ile spodobałby mi się sam zapach, ale strasznie mocno nie podoba mi się ten flakon! o.O

    1. Zapach mógłby Ci się podobać… Ale nie ma co się z nim mierzyć, skoro flakon by Cię straszył. :D

  3. Zapach dla kobiet o mocnej osobowości. Ale wiesz, że ja jakoś nie kojarzę go zupełnie z czernią. Raczej widzę go w odcieniach zieleni i złota;) pewnie dlatego, że jest szyprowy, mszysty;).

    1. O. :) U mnie nie ma zbyt zielonych odcieni, raczej taką chropowatość i trochę cienia. Ale do szmaragdowej zieleni w sumie też bym go widziała.

  4. Uwielbiam i co ciekawe jestem strasznie daleka od miłości do retro zapachów. Mimo wszystko jednak w Panterze jest coś, co mnie bardzo ujmuje – bezdyskusyjna elegancja. Ja La Panthere nazywam na swój własny użytek – „pop szyprem” i coś w tym określeniu jest…

    1. Pop szypr, fajne określenie – pasuje. :)

  5. Jeszcze nie widziałam się z mamą, ale kiedy pojadę następnym razem do domu na pewno wezmę Panterę. :) Bardzo jestem ciekawa, bo moja mama lubi bardzo różne zapachy i niewiele. Zachwyciło ją kiedyś Atelier Cologne Vanille Insensee, bardzo lubi Romę Laury Biagiotti (zupełnie różne zapachy, a jednak).

    Śliczne pachnące prezenty wybierasz mamie. :)

  6. Ten zapach jest faktycznie bardzo „koci”, ale brakuje mi w nim pazura. Mam te perfumy, ale rzadko kiedy ich używam. Wymagają konkretnej okazji, pogody i nastroju. Nie są łatwe, ale na pewno jest w nich to coś.

    No i ten cudowny flakon. Nie od razu zauważyłam w nim panterę – dopiero po jakimś czasie spojrzałam na flakon pod światło i wtedy zobaczyłam tego kociaka w pełni swej okazałości.

    Pozdrawiam!

    1. W zestawieniu z niszowymi perfumami wydaje się łagodnym kociakiem, ale w sumie więcej w nim zwierzaka niż w typowych popularnych pachnidłach, obok których stoi. :)

      Bardzo ciężko było wydobyć tego kociaka z flakonu na zdjęciach – zdecydowanie wymaga właściwego oświetlenia, by pokazać cały swój urok.

  7. Miałam. I zamierzam nabyć ponownie. Piękny zapach. Jeśli chodzi o flakon, bardziej podoba mi się ten ze starej wersji.

    1. Masz na myśli flakon Panthere de Cartier, z kociakiem na korku? :)

        1. Mnie chyba jednak ten nowy podoba się bardziej, ale ja nie przepadam za okrągłymi flakonikami – to pewnie dlatego. :)

  8. Ciekawe, jakbym sie czula w takiej panterze… Mam raczej urode pastelowa, wiec moze to bardziej zapach dla brunetek z temperamentem… Fajnie ten zapach opisalas :) Pewnie niejedna paryzanka dobrze by sie w nim czula.

    1. Ja nie wierzę w dopasowywanie zapachów do kolorów włosów, bardziej do stylu i aury osoby. :) Widziałabym Panterę na Brigitte Bardot, ale np. nie na Audrey Hepburn – choć pierwsza to blondynka, druga brunetka, ale jednak pierwsza ma więcej pazura. Chyba tak, chyba do wielu Paryżanek by pasował. Może i Tobie do czarnych jeansów i skórzanej kurteczki? :) Może kiedyś będziesz miała okazję go przetestować.

      1. A moze masz racje? Przejde sie jakos do perfumerii po powrocie z wakacji i moze sie wwacham w Pantere :)

  9. Pamiętam, że ten zapach wywarł na mnie pozytywne wrażenie, choć czułam, iż potrzebuję
    jeszcze trochę czasu, by móc się nim w pełni cieszyć. Być może teraz by zaiskrzyło;).
    Zrobię kolejne podejście;).

    1. Spróbuj, może Wasz wspólny czas już nadszedł. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *