Hermès Eau des Merveilles Bleue to dla mnie zapach wakacji nad Bałtykiem. Jest lipiec, a Ty, zamiast od rana się opalać, owijasz się wełnianym swetrem i patrzysz na pochmurne niebo, zastanawiając się, czy dziś znowu będzie padać. I choć nie brzmi to, jak wymarzony urlop, ma swój niepowtarzalny urok.
Choć niebieska odsłona Eau des Merveilles ku końcowi mocno przypomina oryginał, warto poświęcić chwilę, by ją poznać. Maluje morski pejzaż w bieli, bladym błękicie i rozmytej szarości. Fale są niespokojne, ich białe grzywy rozbijają się o brzeg, popychane wiatrem. Spływają po ciemnych skałach i wsiąkają w zimny piasek. Słońce budzi się leniwie, potrzebuje porannej kawy wypitej spokojnie, nieśpiesznie na drewnianym molo — tak jak Ty.
Poranek po burzy
Klasyczna Woda cudów to spacer morskim brzegiem po południu, końcem lata. Robi się chłodno, ale wciąż czuć na skórze promienie słońca, a piasek ma ciepły odcień. Natomiast wersja Bleue to wyprawa plażą o poranku po nocnym sztormie. Wzburzone morze pozostawiło na brzegu mokre, połamane gałązki i szare, okrągłe kamienie o gładkiej powierzchni. Piasek jest zimny, wilgotny i ciemny, wieje wiatr. Kamyczki chrupią pod kaloszami, podmuchy powietrza szarpią zwiewną sukienkę. Owijasz się mocno długim, grubym swetrem i czekasz, aż dosięgnie Cię wreszcie jasny dzień widoczny już na horyzoncie. Nad Twoją głową niebo wciąż ma stalowy kolor, ale brzegi chmur są srebrzyste.
Bleue nad Bałtykiem
Podoba mi się, jak Christine Nagel sportretowała morze w Hermès Eau des Merveilles Bleue. Zrezygnowała z wizji lśniących w słońcu błękitnych fal jakby wyjętych z katalogu biura podróży. Oszczędziła nam calone, czyli najpopularniejszej nuty morskiej bryzy, która nie tyle jest zła, ile ograna. Nagel postawiła na nuty mineralne, na aromat przemoczonych skał i skąpanych w morzu kamieni. W otwarciu miesza się z nutami ozonowymi, z aromatem chłodnego, świeżego powietrza. Z upływem czasu kompozycja robi się cieplejsza i bardziej drzewna, czuć w niej tę samą słoną ambrę, co w pierwowzorze. Czuć też nadmorski las, choć tu nie ma aromatu igiełek jodły.
Eau des Merveilles i Eau des Merveilles Bleue to siostrzane zapachy. Jeśli podoba Ci się jeden z nich, pewnie polubisz i drugi. Zwykła Woda cudów najpiękniej pachnie mi wiosną i wczesną jesienią, z kolei niebieska — to dla mnie zapach lata, wakacji nad chłodnym Bałtykiem. Mają podobną projekcję i trwałość, trzymają się dość blisko skóry, ale długo. Marka Hermès stworzyła je z myślą o kobietach, ale moim zdaniem świetnie sprawdzą się także na męskiej skórze.
Nuty zapachowe: nuty morskie, nuty drzewne, ambra, paczula
Nos: Christine Nagel
Rok: 2017
Znasz już Hermès Eau des Merveilles Bleue? Która Woda cudów podoba Ci się bardziej, pomarańczowa czy niebieska?
Dodaj komentarz