Perfumy najładniej prezentują się na toaletce, ale to nie znaczy, że tam im jest najlepiej.
Z tego wpisu dowiesz się, jak przechowywać perfumy i próbki, nie narażając ich na działanie niekorzystnych czynników zewnętrznych.
Perfumy są najszczęśliwsze, gdy mieszkają z dala od wilgoci, światła i wysokiej temperatury. Nie lubią też skoków temperatury, ani dostępu powietrza do płynu. Przekonałam się na własnej skórze, że perfumy, które nie mają koreczka, psują się o wiele szybciej, przedwcześnie żegnając dwa flakony Bvlgari Omnia Crystalline edt. Pachnącemu płynowi nie sprzyjają też bakterie, więc szybciej od perfum z atomizerem psują się perfumy w formie roll on (aplikatora z kuleczką) i te, które nakłada się na skórę patyczkiem. Przy tych sposobach aplikacji bakterie ze skóry przenoszą się do środka flakonu.
Perfumy jak wino
Z perfumami jest trochę jak z winem. Najlepiej przechowywać je w ciemnym, chłodnym i suchym miejscu. Porównanie do wina jest o tyle trafne, że najgorliwsi kolekcjonerzy przechowują swoje flakony w oryginalnych opakowaniach właśnie w… chłodziarkach przeznaczonych do przechowywania wina. Nie są to zwykłe lodówki, bo można ustawić w nich pożądaną temperaturę z o wiele większą dokładnością. Z tego, co czytałam, większość posiadaczy takich chłodziarek na perfumy decyduje się na temperaturę pomiędzy 8 a 14 stopni Celsjusza. Czyli mniej więcej taką, jak dla wina. Niektórzy przechowują pachnące zapasy w piwnicach, ale mnie nie przekonuje ta opcja. W każdej piwnicy, w której byłam, było dość wilgotno. Wystarczy przypomnieć sobie lekki (bądź nie) piwniczny smrodek stęchlizny. Kto by chciał, by przesiąkła nim cenna kolekcja?
Pudełka pełne pachnideł
Co, jeśli nie ma się specjalnej chłodziarki (a pewnie się nie ma)? U mnie sprawdza się metoda pudełkowa, już tłumaczę. Perfumy, których używam aktualnie, trzymam wyjęte z oryginalnych kartoników w dekoracyjnym pudełku na komodzie. Komoda stoi w ciemnym rogu pokoju, zresztą — pudełko ma przykrywkę. Są tam łatwo dostępne, chronione przed światłem, wilgocią i zmienną temperaturą. Temperatura w mojej sypialni zwykle utrzymuje się między 19 a 21 stopni Celsjusza. Perfumy, których używam rzadziej, stoją w innym pudełku wewnątrz komody. Też bez oryginalnych kartoników, by łatwiej było mi się do nich dostać. Perfumy, których nie używam, czyli na przykład zapas jakiegoś zapachu, stoją w trzecim pudełku — też wewnątrz komody. Te zapachy pozostają w swoich oryginalnych kartonikach. Zorientowaliście się już, że kocham pudełka? A to jeszcze nie wszystkie, w kolejnych trzymam próbki, ale o tym za chwilę.
To co z tą toaletką? Polecam stawiać tam tylko ukochane, najczęściej używane zapachy. Takie, które szybciej zużyjesz niż zdążą się zepsuć. Nie jest to właściwe miejsce na przechowywanie całego swojego perfumowego zbioru. Zdecydowanie odradzam przechowywanie perfum w łazience, ponieważ tam poddane są dzianiu wilgoci, a często też sporym zmianom temperatury (kto jeszcze uwielbia długie, gorące kąpiele, od których parują lustra?). Radziłabym rówież nie wozić perfum w samochodzie, przynajmniej nie latem ani zimą, kiedy wnętrze samochodu na przemian ogrzewa się i wychładza.
Próbki do pionu
Próbki perfum najlepiej przechowywać pionowo. Przede wszystkim zapobiega to wyciekaniu zawartości przez drobne szczeliny na łączeniach atomizera. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, szczególnie jeśli kolekcja próbek jest pokaźna. Ja, metodą i prób i błędów, znalazłam swój ulubiony sposób. Ważną rolę odgrywa w nim, a jakże, pudełko. W zasadzie dwa pudełka, oba kupione w Ikei. Jedno ma przegródki, drugie nie. W tym z przegródkami trzymam próbki producenckie w kartonikach, dekanty (odlewki) i miniatury perfum oraz próbki, których używam najczęściej. Te ostatnie trzymam w organtynowych woreczkach, po kilka sztuk w jednym.
W drugim pudełku, tym bez przegródek, trzymam próbki posortowane według marek i zamknięte w wąskich, przezroczystych woreczkach zaklejanych po boku. Te woreczki kupiłam w sklepie papierniczym w zestawie 100 sztuk, to foliowe opakowania na podłużne kartki pocztowe i listy. Mieści się w nich jeden rząd kilku próbek. Takie paczuszki stawiam jedna obok drugiej pionowo, wypełniając nimi pudełko. Wbrew pozorom, poszukiwaną próbkę dość łatwo znaleźć. Dzięki temu, że foliowe opakowania są transparentne, a próbki w nich stoją w jednym rządku, łatwo odczytać napis na fiolce.
Gdzie trzymasz swoje perfumy? Jak przechowujesz próbki? Masz jakiś sprytny sposób?
Dodaj komentarz