Priscilla Presley Indian Summer

w kategorii

Jaki jest jeden z najgorszych koszmarów każdego miłośnika perfum? Wycofanie z produkcji i sprzedaży jego ulubionego zapachu. Tym gorzej, jeśli próżno szukać podobnych perfum. Priscilla Presley Indian Summer to zapach, który miał wielu wielbicieli i zniknął, nie pozostawiając godnego następcy.

Moja mama pachniała Indian Summer, kiedy byłam kilkuletnią dziewczynką. Ten zapach zawsze będzie mi się dobrze kojarzył, z dniami zalanymi słońcem i maminym ciepłem. Babie lato (bo tak w tłumaczeniu na polski brzmi nazwa Indian Summer) to dla mnie perfumy nostalgiczne, które mają w sobie przyjemny rodzaj tęsknoty. Początkowo nie planowałam o nich pisać, ale nadzwyczajnie ciepły wrzesień to ich czas i z radością odszukałam próbkę, by je sobie przypomnieć. Zresztą, pewnie nie tylko ja za nimi tęsknię, powspominajmy więc trochę.

Priscilla Presley Indian Summer
Mam wielki sentyment do zapachu Priscilla Presley Indian Summer. Pachnie końcem lata, złotym słońcem i… wspomnieniami.

Perfumy jak filtr na Instagramie

Te zapomniane i niezapomniane zarazem perfumy to dla mnie przede wszystkim nastrój, a nie nuty. Herbaciana róża w promieniach zachodzącego słońca. Pajęcza sieć po letniej ulewie, na której krople rosy błyszczą jak szklane koraliki. Złote liście, kołyszące się na drzewach, popychane przez wiatr do przodu po parkowych ścieżkach. Pożółkłe listy. Herbata z cytryną w ceramicznym kubku wypita na tarasie albo na drewnianej ławce pod domem. Puchate chmury uchwycone na szybko aparatem smartfona i ogrzane filtrem na Instagramie. Summertime Sadness Lany del Rey. Wiecie, o jaki nastrój mi chodzi? O rozkoszną melancholię, przesiąkniętą aromatem wspomnień.

Priscilla Presley Indian Summer
Jeśli Indian Summer byłyby kwiatem, byłyby herbacianą różą. Uwiecznioną na starej, ale kolorowej już fotografii…

Lato odchodzi, spoglądając za siebie z uśmiechem

Priscilla Presley Indian Summer to mieszanka, a nie kompozycja. Co to znaczy? Że to połączenie wybrzmiewających we wspólnym tempie nut, zgodny śpiew kilku głosów.

Odnajduję w tych perfumach coś alkoholowego. Coś, co kojarzy mi się z wytrawnym drinkiem o ciepłej, ciemnozłotej barwie miodu. Czuć w nim dojrzałe cytryny i mandarynki, soczyste i napęczniałe od aromatów. Towarzyszy im lekka herbata o subtelnym, kwiatowym aromacie. Cedr jest szorstkim tłem, dodaje całości drzewnego charakteru. Tego, który sprawia, że Indian Summer kojarzy mi się z wytrawnym drinkiem. Może to Manhattan? Te perfumy są spokojne, pogodne. Jak nieśpiesznie odchodzące lato, które spogląda za siebie z uśmiechem podczas ostatniego w tym roku spaceru przez park.

Nuty głowy: cytryna amalfi, mandarynka
Nuty serca: lotos, róża, fiołek
Nuty bazy: cedr wirginijski, herbata

Rok: 1995

 

Znasz Indian Summer? A może tęsknisz za tym zapachem tak jak ja?

 


Komentarze

17 odpowiedzi na „Priscilla Presley Indian Summer”

  1. Wspaniałe perfumy <3 jedne z pierwszych, do których mam ogromny sentyment. Zużyłam kilka flakonów i długo żałowałam, że zniknęły z rynku, i wiesz co? przypadkiem odkryłam pewne podobieństwo w YR Rose Absolue EDT – dołączę do pachnącej przesyłki :)
    Z tamtym okresem nierozerwalnie łączy się Individuelle marki Charles Jourdan, które także uwielbiałam *_*

    1. O. :) Dziękuję. Znam tylko wersję EDP (zostały mi już ostatnie kropelki miniaturki).

      Indian Summer były wyjątkowe, tak ładnie łączyły w sobie nuty ciepłe z wytrawnymi i przy tym były dość lekkie. Właśnie takie ni to jesień, ni to lato w buteleczce…

  2. Łza mi się w oku zakręciła. Perfumy, którymi pachniałam w dniu ślubu. Niezapomniane.

    1. Piękne wspomnienie i piękny wybór. :)

  3. Vanilla od Coty to wspomnienie mojej pierwszej miłości… Nie uwierzysz ale, mam butelkę na pamiątkę (to już 20 lat!)

    1. Super! :) Kiedyś ta wanilia była taka czarująca.

  4. Moje pierwsze perfumy, kupione za pierwszą wypłatę w mojej pierwszej pracy… można je jeszcze znaleźć na amerykańskim eBayu, ale za KOSZMARNE pieniądze!… Az tak na głowę nie upadłam, więc pozostaje mi tęsknota za tym najpiękniejszym zapachem z mojej przeszłości…

    1. Ano, w Polsce też czasem można na nie natrafić, w cenie 300PLN+. Kosmiczna cena to jedno, druga sprawa to kwestia oryginalności, świeżości. Bałabym się, że otrzymam zapach po prostu zepsuty…

      1. Tak, to też… jak kosztowna randka w ciemno…

  5. Ech, łezka się w oku zakręciła, Indian Summer to był piękny zapach… Chciałabym mieć go w kolekcji, szkoda tylko, że osiąga teraz kosmiczne ceny.

    1. Fajnie byłoby mieć flaszeczkę, choćby po to by powspominać sobie lata 90-te w jesienne wieczory. :)

  6. Pamiętasz, taki zapach z Avonu Prowl?
    Był dostępny lata temu i był to jesienny killer, ale mega fajny.
    To właśnie był ból mojej młodosci – wycofali go, a on tak pięknie leżał na swetrach.

    1. Jak przez mgłę, ale brzmi fajnie. Kardamon i drewno sandałowe, musiało to być ładne. :) Mojego zapachu młodości tj. Amor Amor niby nie wycofali, a jednak pachnie zdecydowanie inaczej…

  7. Nie znam tego zapachu osobiście, ale opowiadała mi kiedyś o nim koleżanka – mówiła o tych perfumach z wielkim sentymentem:) Szkoda, że już go nie produkują, bo z chęcią bym go poznała.

    1. Indian Summer ma w sobie takie złote ciepełko jak Theorema Fendi (też niestety nieprodukowana), ale jest lżejszym i bardziej wytrawnym zapachem.

  8. Awatar Anna Wyszynska
    Anna Wyszynska

    Ostatnio tez wspominałam ten zapach, przypomniały mi go perfumy ” ma vie” hugo boss (różowe), nie wiem czy to moje osobiste wrażenie czy ktoś jeszcze to może potwierdzić ze są podobne…niestety prawdziwy zapach Indian summer pamietam juz jak przez mgle

    1. Dla mnie Indian Summer jest trochę cieplejszy i bardziej herbaciany, a Ma Vie jest świeższy, bardziej orzeźwiający. Ale myślę, że mogą mieć wspólnych fanów. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *