Przerwa od perfum

w kategorii

Na ogół czuję się nieswojo nieubrana w zapach. Brakuje mi tej pachnącej chmurki, którą traktuję nie tylko jak uzupełnienie stroju, ale i nastroju.

Kojarzysz to uczucie, gdy szukasz w kieszeni telefonu, który został w domu? To mniej więcej to. „Rozglądam się” nosem po włosach i nadgarstku, a tam — dziwna zapachowa cisza. Są jednak dni, kiedy perfum nosić nie mogę, ani nawet nie chcę.

Czasem irytują mnie nawet najukochańsze zapachy. Nie noszę wtedy perfum, nie testuję, omijam je nawet wzrokiem. Kiedy czuję jakąś intensywną woń, na przykład z kuchni — robi mi się niedobrze i zaczyna boleć mnie głowa, choć na co dzień jestem żywieniową hedonistką, delektującą się kuchennymi aromatami. U kobiet taka reakcja na zapach najczęściej przypisywana jest ciąży i związanych z nią wahaniom hormonalnym. Ale jestem żywym i pewnie nieodosobnionym przypadkiem, poświadczającym, że perfumowa awersja może mieć też inne podłoże. Przerwa od perfum jest u mnie najczęściej wynikiem przedawkowania zapachowych bodźców albo kiepskiej formy psychicznej lub fizycznej, utrzymującej się parę dni.

przerwa od perfum
Muszę odpocząć ofd perfum, gdy poznam zbyt wiele nowych zapachów w zbyt krótkim czasie.

Zbyt wiele wrażeń, czyli jak recenzować perfumy i nie zwariować?

Mam dosyć wrażeń, kiedy poznaję dużo nowych zapachów w krótkim czasie. Potrzebuję przerwy, by zresetować się zapachowo, inaczej nic mi się nie podoba. Dotyczy to zwłaszcza perfum popularnych, mniej różnorodnych niż perfumy niszowe. Potrzebuję przerwy nie tylko z litości własnego nosa, ale i po to, by nie uprzedzać się do zapachów, które planuję opisać na blogu. Perfumy to sztuka, zasługują na szczególną uwagę.

Czasami mam też awersję do konkretnych perfum, których nadużyję. Przygotowanie kilku odlewek i sampli pod rząd potrafi mi uprzykrzyć nawet najpiękniejszy zapach na kilka dni, w najgorszym wypadku tygodni.

przerwa od perfum
Kiedy muszę się wyciszyć, perfumy bywają zbyt głośne.

Spadek formy

Dla wielu osób perfumy są świetnym lekiem na chandrę, u mnie różnie z tym bywa. Działają, kiedy jest mi smutno i wtedy, kiedy jestem zła, ale kiedy jestem zestresowana, sfrustrowana albo niespokojna — niekoniecznie. W stresie zwykle nie mam ochoty niczym pachnieć, bo zapach staje się tylko kolejnym czynnikiem burzącym spokój. By się wyciszyć, potrzebuję ciszy perfumowej. Parę dni przerwy od zapachów pozwala mi szybciej wrócić do równowagi.

Kiedy jestem przeziębiona nawet nie chce mi się myśleć o perfumach, unikam ich też kiedy mam podrażnioną skórę.

 

Zdarzają Ci się przerwy od perfum? Co sprawia, że masz ochotę odpocząć od zapachów?

 


Komentarze

9 odpowiedzi na „Przerwa od perfum”

  1. Ja ostatnio miałam dwumiesięczną przerwę. W pewnym momencie czułam już ostry przesyt zapachami, przestało mnie cieszyć ich używanie, poszły zatem w odstawkę. Zupełnie naturlanie, bez postanowień, że wybieram się na odwyk. Czasem człowiek musi odpocząc nawet od tego, co najbardziej lubi, kocha – to ważne, by zachować wewnętrzną równowagę.

    1. Dwa miesiące to długa przerwa! Wróciłaś po niej do wszystkich zapachów, które lubiłaś wcześniej, czy uczucia do niektórych osłabły na stałe? A może pokochałaś jakieś perfumy na nowo?

  2. O tak, raz na jakiś czas lubię jak zmysł węchu wypocznie po miesiącach atakowania go nowymi zapachami, albo nawet tymi lubianymi. Czasami jest to też kwestia znudzenia. Nie zdarza się to często, a jednak. Niekiedy jest to też potrzebne, by po przerwie móc znowu cieszyć się jakimś zapachem. U mnie nie trwa to jednak długo, jeden dzień, czasem dwa.

    1. 1-2 dni przerwy to czasem wręcz przerwa higieniczna, prawda? U mnie zwykle to około 3 dni, ale zdarzają się i 2 tygodnie.

  3. Takie sytuacje, kiedy nie mogę (co nie znaczy, że nie chciałabym) nosić perfum, to dni kiedy dopada mnie migrena. Wtedy albo nie noszę żadnego zapachu, ewentualnie tylko te, które nie powodują bólu głowy. Nie muszę odpoczywać od perfum, które znam i lubię, ale muszę odpocząć od nowych zapachów jeśli intensywnie testuję nowe perfumy w dużych ilościach. Wówczas skupiam się na kosmetykach, potem znowu wracam do perfum i łapię fazę na zapachy;)

    1. Migreny? Współczuję… Mam nadzieję, że nie przytrafiają Ci się często. Mnie przy bólu głowy najczęściej przeszkadza światło, rzadziej zapach.

      Ha, uzupełniające się hobby, piękna sprawa. :)

  4. Odpoczynek jest potrzebny, często uzdrawiający :)
    Dawniej częściej odpoczywałam. A teraz to chyba bardzo zapachów potrzebuję, taka moja odskocznia od mamusinego życia, której potrzebuję, by czasami nie zbzikować. ;)

    1. Czyli dla Ciebie to perfumy są właśnie taką przerwą od innych wrażeń… Też fajnie! :)

  5. U mnie taka przerwa od perfum, to na pewno czas choroby – wtedy nie mam ochoty i nie mam głowy do tego. Poza tym zdarzają się czasami takie okoliczności, które wytrącają mnie z równowagi. Nazywam to „wykolejoną chwilą” ;)
    Nie lubię też zbyt dużo poznawać zapachów jednocześnie, bo wtedy nie wynika z tego nic dobrego.
    Przerwę miałam jedną, taką poważną i naprawdę długotrwałą – ponad rok czasu. W tym okresie nie kupowałam nic nowego, nie testowałam i ba! nawet nie interesowałam się co tam w trawie piszczy. Cieszyłam się posiadanymi zasobami i to na nich skupiałam całą uwagę. (i miejsce perfum zajęły inne rzeczy ;))
    Za to od czasu do czasu pojawia się u mnie uczucie, które mogę porównać do perfumeryjnego głodu :D I wtedy naprawdę mnie nosi. Wtedy też odkrywam posiadane flakony na nowo lub szukam czegoś absolutnie nowego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *