Thierry Mugler Angel Eau Sucree 2015 otwiera przed nami niebo, w którym chmury zrobione są z chrupkiej bezy o mięciutkim, smakowitym środku.

Psiknęłam i przepadłam. Choć rzadko to robię, kupiłam flakon tego słodko-kwaśnego cuda po pierwszym teście, skuszona dodatkowo atrakcyjną zniżką w perfumerii.

 

Pyszna Pavlova

Wąchając Eau Sucree 2015 wyobrażam sobie scenę robienia bezy Pavlovej. Nasze dzieło z białek i cukru spędza ostatnie chwile w piekarniku, a my w międzyczasie przygotowujemy owoce. Myjemy je, opłukując pod koniec w lodowatej wodzie, osuszamy i wybieramy najpiękniejsze. Szybko miksujemy waniliowy krem, po czym bezwiednie oblizujemy końcówki miksera, wyostrzając sobie apetyt. O! Bezy już gotowe. Kiedy wykładamy je na talerze, ich zapach unosi się w całej kuchni. Ostrożnie, ale obficie, wylewamy na nie gęsty, słodki krem. Z pietyzmem układamy na wierzchu owoce.

A potem? Pierwszy gryz i jesteśmy w niebie: przez kruchą skorupkę przebijamy się do ciągnącego środka, cukrowa i waniliowa słodycz stapiają się w jedno i kiedy już prawie, prawie robi się zbyt słodko — ratują nas kwaśne, orzeźwiające jagody. Idealna równowaga.

Thierry Mugler Angel Eau Sucree 2015 recenzja

Thierry Mugler Angel Eau Sucree 2015 to słodka, chrupiąca chmurka.

Borówka z Ikei i domowa beza

Czerwona borówka, znana też jako borówka brusznica, to owoc, który większość z nas zna najlepiej pod dwiema postaciami: dodatku do mięs i napoju z Ikei. I do tej drugiej muglerowska czerwona borówka z otwarcia Eau Sucree 2015 jest bardziej podobna. Słodko-kwaśna, chłodnawa, soczysta. Śmiało można przytaknąć, że przybrała formę sorbetu, choć dla mnie to bardziej lekko zmrożone całe owoce. Momentami przypominają porzeczkę: dojrzałą, o lśniącej skórce, schronioną w cieniu ciemnozielonych liści.

Po soczystym owocowym otwarciu gwiazdą Eau Sucree staje się beza. Beza pyszna, domowej roboty, perfekcyjnie wypieczona: chrupka na zewnątrz i miękka wewnątrz. Bez pudru, bez sztucznych barwników. Słodka, ale w sposób przyjemny, a nie nachalny. Naprawdę, ta słodycz nie męczy. Z czasem pojawia się lekki, kremowy zapach wanilii. Kiedy zmiesza się już na dobre z naszym ciałem, pachnie jak wspomnienie po Pavlovej. Jak ten posmak ze zmieszanego cukru, wanilii i owoców, który pozostaje w ustach.

Thierry Mugler Eau Sucree 2015 recenzja (fot. via kaboompics.com)

Eau Sucree 2015 Przypomina domowej roboty bezę z dodatkiem kwaśnych owoców leśnych. (fot. via kaboompics.com)

Paczula pojawia się dopiero na ostatniej prostej, po siedmiu czy ośmiu godzinach. Subtelna, ale trochę męska, trochę chłodna. Nie zaburza jednak odbioru kompozycji, nie zmienia jej oblicza diametralnie. Do samego końca Eau Sucree jest słodkie i lekkie jak beza. Dzięki swojej chmurkowej niemal lekkości, te perfumy pasują na wiosnę i lato. Nie są też zapachem głośnym, więc nie zmęczą ani nas, ani otoczenia. Trzymają się dość blisko skóry, długo — bo aż do 9 godzin.

 

Nuty zapachowe: sorbet z czerwonych borówek, beza, karmel, wanilia, paczula

Twórca: Dorothee Piot

Rok: 2015

 

Myślisz, że zasmakuje Ci ta odmiana Angela?