Pamiętasz baśnie z Księgi tysiąca i jednej nocy? Opowieści o Sindbadzie Żeglarzu, cudownej lampie Aladyna czy Ali-Babie i czterdziestu rozbójnikach, według legendy snute przez Szecherezadę sułtanowi Szahrijarowi? A gdyby tak przenieść się na chwilę do ich świata?
Kashkha marki Swiss Arabian to zapach, który zabierze Cię w taką podróż. Wystarczy otworzyć kartonowe pudełko, by przenieść się na magiczny Wschód. W środku czeka wyłożona złotą satyną i wyszyta koralikami szkatułka, skrywająca w swoim wnętrzu bogato zdobiony flakon, a w nim — zapach pełny, gęsty, ciepły i kobiecy. Piękność z krainy Księgi tysiąca jednej nocy. To zapach od początku do końca inny od tego, do czego przyzwyczaiły nas zachodnie perfumy. Flakon odległy jest od klasycznych, minimalistycznych buteleczek. Nie przypomina nawet popularnych ostatnio wymyślnych flakonów w kształcie torebki czy buta, które choć są fantazyjne w kształcie, w zdobnictwie pozostają jednak raczej stonowane. Tu w prostej formie zamyka się przepych ażurowych ornamentów, zwieńczony bursztynowym szkiełkiem. Nawet z pozoru znane nuty nie są całkiem takie jak te, do których przywykły nasze nosy. No bo jak to, jabłko i cynamon, które razem podane nie pachną jak szarlotka?
Cynamon i jabłko w jesiennej herbacie
Tak, tak. Kashka to duet jabłka i cynamonu. Ale nie w szarlotce, a raczej w grzanej herbacie. Mocnej, w której nurza się plaster jabłka ze skórką i laska cynamonu. Ciemnej, z kropelką czegoś mocniejszego. Z początku, w otwarciu, towarzyszy im lekka nuta bergamoty. Z czasem jabłko przesiąka wytrawnym, herbacianym aromatem. W sercu bowiem pojawia się oud: prawdziwy, arabski. Zbity, monolityczny, bez przestrzeni. Twardy, drzewny, gęsty. Na tym etapie, momentami kompozycja przypomina mi Habdan od Parfums de Marly — inny zapach z agarem, jabłkiem i szafranem. Habdan jest jednak i słodszy, i bardziej męski zarazem. Szafran, właśnie. Powoli staje się wyczuwalny wyraźniej. Gdy zaprzyjaźni się już ze skórą i rozwinie w pełni, Kashka nabiera złocistej, bursztynowej barwy.
Brzmi pięknie na jesień, prawda? Ciemna kora drzew, złociste liście kołyszące się na ciepłym wietrze wczesnym popołudniem. Mocna herbata z koniakiem, z grubym plasterkiem jabłka i szorstką laską cynamonu. Wełniany sweter w kolorze nitek szafranu. Skłamałabym jednak, pisząc, że to zapach na jesień i zimę — nie tylko. Po raz pierwszy spróbowałam go, gdy temperatura za oknem przekraczała jeszcze 20 stopni Celsjusza. Wtedy Kashkha pachniała inaczej, bardziej owocowo i słodko. Owoce były dojrzałe, soczyste, o woni pełnej kwiatowych niuansów. Nadawały kompozycji bardzo kobiecy, uwodzicielski charakter. Nic dziwnego, że w rodzimych gorących krajach zyskała status bestsellera. Choć mnie mimo wszystko urzeka bardziej jej jesienne, wytrawne oblicze.
Im dalej, tym cieplej
Kashkha to zapach o sporej projekcji i wyśmienitej trwałości. Dwa psiknięcia wystarczą, by roztaczać wokół siebie jej aromat przez długie godziny. Pod wpływem ciepła nabiera słodyczy i wyraźniejsze są w niej owocowo-kwiatowe detale. W chłodniejsze dni jest bardziej przyprawowa i drzewna. Jeśli będziecie mieli okazję przetestować te perfumy, pamiętajcie o tym, by spróbować ich globalnie. Dopiero poruszając się w ich obłoku można w pełni je poznać. To jeden z tych zapachów, które przy testach nadgarstkowych i w zgięciu łokcia zrobiły na mnie całkiem inne wrażenie niż przy porządnych testach globalnych. Wąchane miejscowo wydały mi się przede wszystkim agarowe, zaaplikowane za uszami i pod szyją wybrzmiały o wiele ciekawiej.
Nuty głowy: bergamota, jabłko, cynamon
Nuty serca: szafran, kardamon, oud
Nuty bazy: cedr, ambra, piżmo
Znasz arabskie kompozycje zapachowe? Masz swoją ulubioną?
Swiss Arabian Kashkha i inne arabskie perfumy kupisz w perfumerii Zapach Orientu.
Dodaj komentarz