Madera to portugalska wyspa, a w zasadzie archipelag, położony na Oceanie Atlantyckim. Od Portugalii dzieli ją jednak aż 1000km, o 400km bliżej znajduje się Maroko. Na wyspie panuje klimat subtropikalny typu śródziemnomorskiego. To oznacza, że przez cały rok jest tam… wiosna. Te łagodne warunki klimatyczne sprawiają, że rozmaitość roślin na wyspie jest naprawdę imponująca.
Choć z turystycznego punktu widzenia Madera brzmi jak raj na ziemi, życie codzienne prawdopodobnie nie jest tam tak łatwe, jak może się wydawać. Górzyste ukształtowanie terenu poza tym, że zapiera dech w piersiach swoją urodą, uniemożliwia rozwój rolnictwa czy stworzenie wygodnej sieci dróg. Maderskim rolnikom w pracy nie pomagają nawet konie, o ciągnikach nie wspominając, a drogi są wąskie i kręte. Przemysł na wyspie nie jest rozwinięty, a mieszkańców jest niewielu (w dodatku prawie połowa z nich mieszka w Funchal, stolicy). Ma to jednak swoje plusy. Jednym z tych plusów jest powietrze tak czyste, że łapie się je do płuc z niekłamaną przyjemnością.
Madera pachnie… jak dobre męskie perfumy
Około 20% wyspy porastają lasy wawrzynowe, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Liczą sobie, bagatela, kilka milionów lat — pochodzą z okresu wczesnego trzeciorzędu. Kiedyś takie lasy porastały lwią część Europy, ale epokę lodowcową przetrwały tylko w trzech miejscach: na Maderze, na Wyspach Kanaryjskich i na afrykańskich Wyspach Zielonego Przylądka. Lasy te są wielowarstwowe, zbite i gęste. Składa się na nie kilka rodzajów wawrzynu, ale też wiele innych gatunków roślin (np. paproci). Daje to intensywną, aromatyczną mieszankę zieleni. Dodajmy do tego mocny zapach rosnącego w górach eukaliptusa i wyjdzie nam woń zbliżona do dobrych męskich perfum. Serio.
W bananowym gaju
Podobno najlepszą, najsłoneczniejszą lokalizację można na Maderze poznać po tym, że rosną tam banany. Jednym z takich miejsc jest Madalena do Mar, gdzie prócz śladów po rzekomej rezydencji Władysława Warneńczyka znajduje się plantacja bananów. W bananowym gaju obok siebie rosną bananowce młode, w kwiecie wieku i stare. Rozłożyste zielone liście tworzą nad głowami baldachim, a wokół unosi się przyjemny zapach świeżo zdartej skórki z nie do końca dojrzałego jeszcze banana. Ciut mdły, ciut wilgotny, ciut duszny — co razem, o dziwo, łączy się ze sobą w sposób niezwykle miły dla zmysłu powonienia.
W kuchni (i przy barze) — Madera, poncha, chinesa i pastel de nata
Nie byłabym sobą, gdybym nie wwąchała się w kulinarną stronę wyspy. Z czym Madera kojarzy się najbardziej? Z… Maderą, tą w butelce. Wzmacnianym winem, serwowanym jako aperitif. Są Madery słodkie, półsłodkie, półwytrawne i wytrawne. Zwykłe, reserva, 5-letnie, 10-letnie i tak dalej. W nos zapadła mi najbardziej najsłodsza, 5-letnia odsłona z tą charakterystyczną suszonych owoców (z rodzynkami na czele), którą znam z kieliszków porto i perfum Bello Rabelo od Les Liquides Imaginaires.
Równie przyjemny zapach ma inny tradycyjny maderski trunek: poncha. To mieszanka rumu z cukru trzcinowego, miodu i soku z owoców. Klasycznie — z cytryn, ale popularna jest także poncha z sokiem z pomarańczy i marakui. Oczywiście najsmaczniejsza i najbardziej aromatyczna jest ta z sokiem świeżo wyciskanym, jeszcze z pianką na wierzchu. Słodko-gorzka, mocna, mniam.
Przepysznie pachną też portugalskie ciastka pastel de nata. To tartaletki z delikatnego ciasta, wypełnione waniliowym kremem na bazie żółtek (konsystencją przypomina on budyń), przyprószone z wierzchu cynamonem i oblane karmelizowanym cukrem. Przypadły mi one do gustu tak bardzo, że żadne nie załapało się na zdjęcie w całości. Liczę na zrozumienie!
Jak myślisz, jaki zapach na Maderze spodobałby Ci się najbardziej?
Dodaj komentarz