Rasasi Al Hobb Al Abady to perfumy, których motywem przewodnim jest wieczna miłość. A jej symbolem jest oczywiście zawieszone na flakoniku serduszko na srebrnym łańcuszku.
Ot, trochę to wszystko naiwne, trochę urocze — to słodkie serduszko rodem z zestawu dziecięcej biżuterii, połączone z taką poważną sprawą, jak wieczna miłość. Pachnidło jakby stworzone dla nastoletnich księżniczek, którym ich nastoletni książę kupuje za sumiennie odkładane kieszonkowe flakonik perfum. I w sumie Al Hobb Al Abady świetnie pasuje do tej roli, bowiem można ustrzelić flaszkę w cenie więcej niż przyzwoitej. No i sama kompozycja raczej trafi w gusta młodych romantyczek.
Ale do rzeczy.
Puchaty przytulasek
To zapach z kategorii słodkich przytulasków, ale tych lżejszych. Tych, które na zimę mogą dla niektórych być ciut za lekkie, za to w deszczowe letnie wieczory sprawdzają się świetnie w towarzystwie miękkiej bluzy albo grubego swetra i, obowiązkowo, kubka ciepłej herbaty. Całą tę bajkę o wiecznej miłości można wsadzić, no właśnie, między bajki. Bo Rasasi Al Hobb Al Abady to może i jest opowieść o miłości, ale o pierwszej miłości. Takiej, która często przypomina się po latach przyjemną nostalgią, albo przeciwnie, latami z poczuciem zażenowania odbija się czkawką, ewentualnie w ogóle wyparowuje z pamięci — ale rzadko trwa wiecznie.
W większości wanilia
Dla odmiany, te perfumy są dość trwałe. Kompozycja jest prosta do bólu, ale dość przyjemna. Z gatunku tych, co nie powalają na kolana, ale też ciężko się na nie gniewać — bo są za mało jakieś, żeby budzić negatywne emocje. Zero kontrowersji, zero zgrzytów. W otwarciu migocze chwilę bergamotka, ale szybko w kompozycji zaczyna królować jej główny składnik: wanilia. Wanilia puchata i słodka, której w sercu towarzyszy alpejski fiołek i palisander. Drzewne nuty w Al Hobb Al Abady są gładkie i jasne, w bazie czuć nieśmiały cedr. Pojawia się też dość pospolite, kosmetyczne piżmo.
Znajomy i przyjazny
Rasasi Al Hobb Al Abady kojarzy mi się z dwoma pachnidłami: Lancôme Hypnôse, ale bez marakui, lub D&G L’eau the One, ale bez liczi i brzoskwini. Ta wanilia wydaje mi się bardzo podobna: chmurzasta, pylista i pachnąca gumą do żucia. Z tym, że tutaj nie jest podszyta słodkimi owocami, a odrobiną kwiatów i jasnego drewna. Jeśli lubisz na co dzień nosić lekkie, ale mocno waniliowe perfumy — spróbuj.
Nuty głowy: bergamotka
Nuty serca: jaśmin, ylang-ylang, fiołek alpejski, palisander
Nuty bazy: piżmo, wanilia, cedr
Znasz jakieś zapachy marki Rasasi? Lubisz nosić waniliowe perfumy?
Dodaj komentarz