Boucheron Quatre en Rose to różana wariacja na temat klasycznego Quatre. To świetlista i zmysłowa kompozycja, która świetnie sprawdzi się wiosną.
Na wstępie przyznam się, że nie znam poprzednich zapachów z tej kolekcji — no, nie na tyle, żeby je rzetelnie opisać (testowałam je tylko na blotterach), więc odpuszczę sobie porównania. Quatre en Rose, w każdym razie, to zapach owocowo-kwiatowy z piżmowym zakończeniem, w którym czuć też co nieco wetywerii.
Moja skóra kocha czarną porzeczkę i podkreśla to przy każdej okazji, nie inaczej jest tym razem. Jak już pisałam Wam na fanpage’u, dla mnie Quatre en Rose mógłby nazywać się Quatre en Cassis, bowiem czuję najmocniej właśnie czarną porzeczkę — w soczystej, słodkawej odsłonie. Za tę słodycz odpowiedzialna jest najpewniej davana. Róża jest obecna, ale podąża o krok za porzeczką. Jest świeża i eteryczna, ma w sobie coś romantycznego — i nieuchwytnego. Czuć też ślad zmysłowego jaśminu. Zaś baza osnuta jest senną mgiełką jasnego piżma zmieszanego z odrobiną wetywerii.
Bonjour, Paris!
Marka tym zapachem chce opowiedzieć historię paryskiego poranka. Główna bohaterka budzi się w zalanym słońcem apartamencie i wymyka z sypialni, pozostawiając za sobą mężczyznę, z którym spędziła noc i ślad perfum.
Niech będzie.
Ja dodałabym do niej, że ta kobieta to smukła trzydziestoparolatka — z bagażem doświadczeń, ale i apetytem na życie. Zdecydowana, trochę tajemnicza i krocząca swoją ścieżką jak kot. Chce wyjść, to wychodzi. Chce zostać, to zostaje. Nie idzie na kompromisy. Tego poranka wdzieje swoją szyfonową, bladoróżową sukienkę i sandałki z paseczków w kolorze różowego złota, w dłoń złapie designerską kopertówkę, a na ramiona narzuci luźną marynarkę. Nieumalowana, z rozkosznym nieładem we włosach, zje na śniadanie croissanta w kawiarni na rogu i szybkim krokiem pomaszeruje do pracy. Zanim siądzie do biurka, doprowadzi się do porządku w biurowej toalecie.
Czy spotka się z nim wieczorem?
No jasne, jest jej mężem.
W krainie porzeczek i róż
Kiedy zastanawiałam się, jak najprościej opisać ten zapach, pomyślałam sobie: to krewniak Giorgio Armani Si, stworzony dla olfaktorycznych mięczaków, takich jak ja. I, mówiąc o olfaktorycznych mięczakach, nie mam na myśli nic złego, a jedynie osoby źle znoszące zapachy, które próbują nad nimi dominować — czyli zapachy głośne, intensywne, zawłaszczające przestrzeń. Boucheron Quatre en Rose ma w sobie czarną porzeczkę i różę, słodycz i chropowatość — tego ducha, co Si, ale jest subtelniejszy. Wyważony. Czuć go wyraźnie (i długo), ale nie próbuje się narzucać.
W zasadzie Quatre en Rose przywodzi mi na myśl jeszcze jeden zapach, który lubię: Coach edp. Gdyby Si i Coach edp miały dziecko…
Nuty głowy: mandarynka, czarna porzeczka, davana
Nuty serca: absolut róży bułgarskiej, jaśmin, kwiat brzoskwini
Nuty bazy: piżmo, paczula, wetyweria
Nos: Quentin Bisch
Rok: 2018
A Ty znasz zapachy Boucheron z linii Quatre? Masz swój ulubiony?
Dodaj komentarz