Chanel Allure edp przyszedł po Chanel Allure edt tak, jak po lecie przychodzi jesień. Klasyk jest lżejszy i więcej w nim jasnego światła dnia, więcej migoczących cytrusów — wersja perfumowana jest miększa, cieplejsza i skąpana w przytłumionym, bursztynowym świetle.
Przepadam za obiema wersjami, ale to Chanel Allure edp jest mi bliższa. Właśnie ze względu na tę nutkę jesiennej nostalgii — jakąś przytulność, do której lgnę złakniona czułości. Jacques Polge namalował przepiękny portret kobiecości, ukazując jej wielowymiarowość. Jest tu poczucie bezpieczeństwa, które można odnaleźć w matczynych ramionach. Jest zmysłowy, aksamitny dotyk skóry kochanki. Jest pogodny uśmiech przyjaciółki, jej świetlisty śmiech. Jest wszystko, co składa się na kobiecy allure, czyli z angielskiego — powab.
W złotej poświacie
Allure to słowo, którym Mademoiselle Chanel określała ideał kobiecego piękna, opierający się na naturalnej elegancji. Nie na tym, co kobieta nosi, ale na tym, jak to robi. Na tym, co można uchwycić w jej ruchach i w jej spojrzeniu. Na jej wewnętrznym blasku. Te perfumy stworzono po to, by go podkreślić. I coś w tym jest. Nosząc je, czuję się, jakby otaczała mnie poświata jasnozłotego światła…
Zapach wczesnej jesieni
Chanel Allure edp jest złotą jesienią we flakoniku. Niebo nad głowami jest wciąż błękitne, tylko gdzieniegdzie poprzetykane pierzastymi chmurami, ale to już październik. Liście na drzewach jeszcze opierają się lekkim podmuchom wiatru, ale przybrały już jesienne barwy. Poranki i wieczory są chłodne, ale w ciągu dnia nadal można chodzić w rozpiętym płaszczu i luźno zarzuconej na szyję chustce. Parasol zostaje w domu.
Ten zapach jest takim dodatkiem jak klasyczny zegarek na cienkim skórzanym pasku albo drobna bransoletka, połyskująca dyskretnie na nadgarstku. Dodaje uroku, ale nie przyciąga uwagi. Bardzo lubię go za tę subtelność, dzięki której szybko stał się moim pierwszym wyborem na co dzień. Kiedy nie wiem, jakich perfum użyć, najczęściej sięgam po Chanel Allure edp — i to jest komplement.
Ciepło, które ciężko nazwać
Ociągałam się z recenzją Chanel Allure edp, bo ciężko o nim opowiadać — o tym, jak pachnie. Nie czuję w nim wyraźnych nut, nie czuję tradycyjnej piramidy. Zamiast rozwijać się od otwarcia, przez serce, po bazę — on mieni się to złotym, to herbacianym blaskiem. Są w nim kwiaty, są owoce i jest ciepło, które trudno nazwać. Całość splata się w kompozycję, w której na mój nos można odnaleźć aromaty młodej brzoskwini w puchatej skórce (choć Chanel wymienia mandarynkę), romantycznej róży w objęciach miodowego wiciokrzewu oraz miękkiej wanilii.
Zazwyczaj wystarczają mi dwa psiknięcia Chanel Allure edp z rana, po jednym za każde ucho, by czuć jego przyjemną, pełną jesiennego słońca woń aż do wieczora. Jest cichy, wręcz intymny — ale wyczuwalny.
Nuty zapachowe: mandarynka, róża majowa, wanilia, passiflora, piwonia, nuty orientalne
Nos: Jacques Polge
Rok: 1999
Znasz Chanel Allure i Chanel Allure edp? Jak Ci się podobają? Jaki zapach wybierasz najczęściej, kiedy nie wiesz, na który się zdecydować?
Dodaj komentarz