FiiLiT to młoda niszowa marka, tworząca zapachy dla podróżników. Inspirowane podróżami i wygodne do wzięcia w podróż, a przy tym stworzone z poszanowaniem środowiska naturalnego i lokalnych społeczności. Jeśli szukasz perfum w rytmie slow, to coś dla Ciebie.
Perfumy FiiLiT nie zawierają ftalanów ani parabenów. Są wolne od silikonów, polimerów i surowców petrochemicznych, a także syntetycznych barwników. I, oczywiście, nie są testowane na zwierzętach. Podstawowa pojemność perfum marki to 10ml. Szklane atomizery zamknięte są w drewnianych etui w kolorze białym, beżowym lub ciemnobrązowym (do wyboru). W sprzedaży dostępne są także atomizery bez etui i butelki uzupełniające o pojemności 50ml (refill). Więcej o wartościach marki i certyfikatach, którymi mogą się pochwalić, przeczytasz na ich stronie internetowej.
A co jeśli o same zapachy chodzi? W portfolio FiiLiT na razie są trzy kompozycje: Bali 8°7’S, Cuba 19°9’N i Cyclades 38°3’N. Wszystkie ciekawe, wyraziste i trwałe. Każdy z nich ma w sobie coś relaksującego, jakiś wakacyjny luz. Ciężko mi wybrać faworyta, ale najczęściej sięgam chyba po Cyclades. Z przyczyn sentymentalnych, bo Cyklady to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam. A Bali i Kuba? Cóż, tam jeszcze nie byłam.
Cyclades 38°3’N
Kiedy zamykam oczy, widzę Santorini: białe budynki z kamienia, od których odbija się słońce, błękitną wodę. Słyszę cichy szum fal, szmer kroków na bruku, brzęk kieliszków ze schłodzonym białym winem. Wyobrażam sobie kropelki, ściekające nieśpiesznie po ich ściankach. Mam na sobie luźną lnianą tunikę, na głowie słomkowy kapelusz. W jednej ręce trzymam plecioną torbę, w drugiej chrupiący rożek z gałką lodów. Czuję charakterystyczny smak mastyksu — trochę żywiczny, trochę miętowy, trochę słodki, trudny do opisania. Z utęsknieniem czekam na każdy powiew wiatru.
Cyclades jest jak ten powiew wiatru w upalny dzień, ale i jak słońce odbijające się bezlitosnym blaskiem od białych ścian. Rześki, czysty, wytrawny. Petitgrain, mastyks, ambroksan i odrobina paczuli to nuty, które wyczuwam najwyraźniej. Jeśli wiesz, jak pachnie i smakuje mastyks, potrafisz wyobrazić sobie ten zapach. Jeśli nie, pomyśl o mocno schłodzonym, wytrawnym (niemal cierpkim) białym winie. Jasnozłotym z zielonymi niuansami, jak kocie oczy. Sauvignon blanc z posmakiem niedojrzałych cytrusów, dających wrażenie świeżości. W tym zapachu jest kojący chłód, jakkolwiek dziwnie to brzmi. To uczucie, którego łakniesz, idąc w lipcowe południe miejskimi ulicami zalanymi słońcem, gdy temperatura przekracza 30 stopni Celsjusza. Zimna, zacieniona klatka schodowa starej kamienicy i kieliszek zmrożonego prosecco, albo chociaż coli, są wtedy szczytem marzeń.
Nuty głowy: bergamota, petitgrain
Nuty serca: kaszmeran, róża, mastyks
Nuty bazy: ambroksan, mirra, paczula, fiołek
Bali 8°7’S
Bali to leniwy, słoneczny zapach, w którym dominują zmysłowe kwiaty: ylang-ylang, jaśmin i frangipani. Nie jest ciężki ani duszący, ale w przeciwieństwie do dwóch pozostałych kreacji FiiLiT — ciepły, krągły i kobiecy. Cieszy mnie, że mimo obecności frangipani w składzie i solarnego charakteru ogółem, kompozycja nie przypomina zawartości wakacyjnej kosmetyczki. Nie kojarzy mi się ani trochę z duszącym i mdłym olejkiem do opalania, ale raczej z olejkiem do masażu. Przejrzystym, lejącym, śliskim.
Te perfumy są relaksujące jak egzotyczny masaż. Nie wiem, jak jest na Bali, ale pewnie tamtejsze dziewczyny nie różnią się za bardzo od tych na dowolnej innej szerokości geograficznej, jeśli o zamiłowanie do pielęgnowania swojej urody chodzi…
Więc wyobrażam sobie taką drobną, śliczną dziewczynę o ciemnych włosach, wychodzącą z kąpieli. Owija się miękkim ręcznikiem, bierze łyk wody kokosowej i w zaparowanej łazience rozpoczyna swój wieczorny rytuał. Kropelkę wonnego oleju rozsmarowuje na włosach i związuje je w kok na czubku głowy, by nie przeszkadzały. Oczyszcza twarz, nakłada maseczkę i, czekając aż zadziała, smaruje olejkiem ciało. Od dołu do góry, wykonując lekki masaż. Zmywa maseczkę, spryskuje twarz tonikiem. Nakłada krem pod oczy, serum, wklepuje krem na noc. Kiedy olejek wchłonie się w skórę, ubiera się w satynową koszulę nocną w kolorowe kwiaty. Rozpuszcza włosy, by wyschły przed snem. Idzie do sypialni, włącza lampkę i czyta książkę pod kocem. W kącie pokoju palą się zapachowe świece.
Nuty głowy: bergamota, limonka, elemi, różowy pieprz
Nuty serca: jaśmin, frangipani, ylang-ylang
Nuty bazy: kadzidło, benzoes, paczula, kumin, wanilia, sandałowiec, białe piżmo, fasola tonka
Cuba 19°9’N
Cienista knajpka, w której mężczyźni z sąsiedztwa zbierają się, by pograć w karty. Sączą mojito z wysłużonych szklanek, palą podłe cygara — nawet ich najpodlejsze cygara są wystarczająco dobre na niezobowiązujące spotkania z kolegami. Co parę minut ktoś niecierpliwie stuka obcasem buta o posadzkę, czekając na ruch przeciwnika. Skupione twarze, podkoszulki przylepiające się do pleców, hałas starego wiatraka pod sufitem. Z głośników sączy się leniwy jazz lokalnego zespołu, który co wieczór gra gdzieś na ulicach. Za oknem warczą wypłowiałe samochody. Wśród dymu unosi się nostalgia.
Cuba ma w sobie coś takiego, co przywodzi mi na myśl męskie spotkanie. Karty w knajpie przy drinku i cygarze (u nas pewnie byłoby to piwo i papierosy), lakoniczne rozmowy, przytłumiona muzyka. Zapach jest dość ostry, wytrawny. Świdrujący kardamon i imbir, gorzki grejpfrut i suchy papirus, zielono-mydlana wetyweria i suszone liście tytoniu łączą się w żywą, wibrującą mieszankę. Choć mężczyźni milczą, w ich głowach toczą się bitwy. Czuć napięcie w powietrzu, choć wiadomo, że niezależnie od tego, jak ułożą się karty, wieczór będzie udany. Gdy skończą grę, wyjdą na ulicę tańczyć z kobietami w kolorowych sukniach. Ze swoimi żonami i dziewczynami — byłymi, obecnymi, przyszłymi, kto by się martwił. Dzisiaj będą żyć chwilą.
Nuty głowy: bergamota, cytryna, grejpfrut, niebieski imbir
Nuty serca: jaśmin wodny, kardamon
Nuty bazy: papirus, drewno bursztynowe, wetyweria, piri-piri, tytoń, rum
Która pachnąca podróż zaciekawiła Cię najbardziej?
Dodaj komentarz