Świeży, koloński zapach wody toaletowej Lorenzo Villoresi Aura Maris to uchwycone wrażenie morskiej bryzy, głaszczącej przybrzeżną roślinność, i promieni słońca, migoczących na grzbietach fal.
Spis treści
- Morska bryza, rozświetlone fale i przybrzeżna zieleń
- Co gra w Lorenzo Villoresi Aura Maris?
- Wizyta w Museo Villoresi
- Podsumowując…
Morska bryza, rozświetlone fale i przybrzeżna zieleń
Tak przynajmniej opisuje to marka, a mnie — trudno się z tym nie zgodzić.
Testowałam już Aura Maris w różnych okolicznościach przyrody:
- na wiekowych i malowniczych wielce uliczkach Florencji (skąd pochodzi),
- w rozgrzanym słońcem porcie Livorno,
- w ciemnym i chłodnym zimowym Wrocławiu (gdy poznałam ten zapach po raz pierwszy!),
- w upalnym Krakowie (Kraków, temu najbliżej do Florencji!).
Bez niespodzianek: nie pasuje wcale do krajobrazu zimowego miasta (zapomniałam o nim po testach na długie lata!), a całkiem przyjemnie układa się pośród malowniczych uliczek starych miast.
Miejsce Aura Maris jest nad morzem i to właśnie pośród błękitu fal, rozbielonego słońcem portu i w towarzystwie wiatru we włosach pachnie najlepiej. Pachnie jak u siebie.
Jeśli podoba Ci się Chanel Paris-Biarritz, polubisz i Aura Maris. Ten drugi jest może trochę bardziej gorzki, ale mają podobną (nomen omen) aurę.
Co gra w Lorenzo Villoresi Aura Maris?
Lorenzo Villoresi Aura Maris to zapach cytrusowy, świeży i rześki. Ani ziarenka cukru, za to trochę goryczki cytrusowej skórki i czesanej morską bryzą zieleni. Trochę słońca, trochę wygładzonego metaforycznymi rękami morza drewna na jasnym, drobnym piasku.
Kompozycja otwiera się mocno, kolońsko, sporo w niej akcentów typowych dla męskich perfum. Im chłodniej, tym mocniej je czuję — w gorący dzień nad włoskim morzem Aura Maris układał się łagodniej, polskim latem trzeba dać mu chwilę, aby się rozgrzał na skórze.
W otwarciu czuję skórkę bergamoty, intensywną — jakby świeżo obraną z dojrzałego owocu, jeszcze wilgotną. Nieco zieleni, jakby z liści otaczających ją jeszcze niedawno na gałązce.
Tam, gdzie nuty głowy krzyżują się z nutami serca, wyczuwam jeszcze narcyza: ciemnozielona łodyżka, jasna główka w kolorze słońca w południe, krążące w nim soki. Cytrusów jest trochę mniej, a z czasem pojawiają się lekkie akcenty drzewne i pachnące czystością piżmo.
Tak właśnie docieramy do bazy, gdzie piżmo i akcenty drzewne wiodą prym. Cytrusy i kwiaty robią krok w tył, ale nie schodzą ze sceny. Kompozycja staje się cichsza, miększa, nie przypomina już męskiej wody po goleniu. Układa się na skórze jak balsam po kąpieli, daje poczucie świeżości.
Wizyta w Museo Villoresi
Zróbmy kilka kroków w bok od sedna wpisu — w stronę Florencji.
Chociaż perfumy Aura Maris poznałam dużo wcześniej to dopiero testy w ojczyźnie tego zapachu i temperaturze, która sprzyja mu najbardziej, pokazały mi go w pełnej krasie. Zauroczył mnie na tyle, że przywiozłam go z klikoma innymi próbkami na pamiątkę z Florencji*, skąd pochodzi Lorenzo Villoresi. Tam też znajduje się sklep i powiązane z nim Museo Villoresi.
*OK, tak naprawdę jedną całą próbkę Aura Maris zużyliśmy z mężem jeszcze we Włoszech… A te inne próbki to Atma Xaman, Kamasurabhi, Alamut i Iperborea.
Jeśli zdarzy Ci się mieć chwilę na perfumy we Florencji i 18€ do wydania na bilet (wg aktualnego cennika na stronie), polecam zarezerwować sobie czas na wizytę w tym Muzeum**. Grupy są kameralne, oprowadzanie dostępne w języku angielskim, wiele składników do powąchania. Do tego oczywiście można poznać zapachy marki Lorenzo Villoresi. Minus? Tempo zwiedzania. Domyślam się, że każdy miłośnik perfum w sekcji ze składnikami mógłby spędzić o wiele więcej czasu (ja na pewno).
Museo Villoresi znajduje się przy Via de’ Bardi 12, w sąsiedztwie ogrodów Giardino Bardini i niedaleko ogrodów Giardino di Boboli, więc można połączyć te atrakcje.
**Oprócz tego, zarezerwuj chwilę na wizytę w perfumerii Santa Maria Novella, a w zasadzie Officina Profumo-Farmaceutica di Santa Maria Novella, której początki sięgają 1221 roku i Florencji właśnie. Tuż przy słynnej bazylice Santa Maria Novella, pod adresem Via della Scala 16, znajduje się flagowy butik z muzeum. Warto tam choćby zajrzeć (za darmo), wnętrza są imponujące.
Podsumowując, czyli Aura Maris w skrócie
Lorenzo Villoresi Aura Maris edt to kompozycja o kolońskim sznycie. Pachnie cytrusową skórką, chłodnym nadmorskim powietrzem przesiąkniętym zielenią i odrobiną goryczy, finiszuje miękko na piżmie i jasnym drewnie. Zapach zaczyna się ostro i męsko, z czasem łagodnieje. Na mojej skórze utrzymuje się około 4-5 godzin.
Nuty zapachowe
- Głowa: świeża, zielona, cytrusowa z bergamotą, mandarynką i delikatnymi nutami kwiatowymi i owocowymi
- Serce: świeża i kwiatowa z aromatycznymi nutami drzewnymi, narcyzem, jaśminem, paczulą
- Baza: świeża kwiatowo-cytrusowa z miękkimi nutami ambrowymi, pżmowymi i drzewnymi
(źródło: oficjalna strona marki Lorenzo Villoresi)
Po jakie zapachy sięgasz najczęściej w upalne dni? Lubisz perfumy w kolońskim stylu, jak Aura Maris czy może coś delikatniejszego, słonecznego?
Dodaj komentarz