Calvin Klein Eternity

w kategorii

Calvin Klein Eternity to zapach, który miał być miłosnym wyznaniem. Wyrazem przywiązania do ukochanej osoby. I chyba to się udało. Dla mnie to zapach prawdziwej miłości, a nie tylko banalne tło dla naiwnego romansu jak niektóre romantyczne kompozycje.

Podobno Calvin Klein stworzył zapach Eternity dla swojej drugiej żony — Kelly Rector, chcąc wyrazić w ten sposób swoje przywiązanie do niej. Jak się okazało, perfumy przetrwały próbę czasu znacznie lepiej niż ich małżeństwo, które zakończyło się w 2006 roku. Cóż, już Molier pisał, że „ze wszystkich rzeczy wiecznych — miłość jest tą, która trwa najkrócej”. Odrzucając na bok moją zwykłą zgryźliwość, muszę przyznać, że jak na osoby z kręgu tzw. pięknych i bogatych, Calvin i Kelly byli mężem i żoną bardzo długo, bo 20 lat. Musiało więc łączyć ich uczucie na tyle silne, by wytrwali przy sobie tyle czasu. Uczucie na tyle silne, by pozostawić po sobie trwały ślad w poświęconych mu perfumach. W Eternity, które nawet dekadę po tym jak miłość, która je zainspirowała, przerodziła się z faktu we wspomnienie, wciąż mają szczególne miejsca w sercach i na toaletkach wielu kobiet na całym świecie.

Calvin Klein Eternity
Calvin Klein Eternity to zapach, który Calvin Klein stworzył z myślą o swojej żonie. Chciał w ten sposób wyrazić swoje przywiązanie do niej.

I nie opuszczę cię aż do śmierci

Eternity znaczy „wieczność”. W praktyce wieczność to inaczej czas między chwilą obecną a śmiercią, przynajmniej jeśli o przysięgi miłosne chodzi. Choć wyznając miłość nikt nie myśli o kwestiach ostatecznych, w sumie tak to wygląda. Nawet jeśli uczucie trwa, po śmierci jednej z zaangażowanych w nie osób nic już nie jest takie samo. Miłość i śmierć razem i osobno od wieków fascynują poetów, między innymi moją ukochaną Halinę Poświatowską. W jej wierszach można wyczytać miłość jako potężną siłę, piękną i niebezpieczną zarazem, no i śmierć — która raz jawi się jak nieunikniony koszmar, raz jak wybawienie. Mogłabym opisać Eternity, idąc na łatwiznę. Nie wgryzając się w szczegóły. Napisać, że ten zapach pasuje na ślub, że jest wspaniałą deklaracją gorącego uczucia… Ale nie umiem. Bo ja w tych perfumach czuję i miłość, i śmierć. I za to je lubię, tak jak lubię podszyte mrokiem miłosne wiersze.

Jeszcze bardziej niż z wierszami, Calvin Klein Eternity kojarzy mi się z piosenką. Z utworem Henry Lee, w którym Nick Cave i PJ Harvey śpiewają o miłości ciemnej, niespełnionej i tak mocnej, że doprowadziła do tragedii. Zaborcza kobieta zabija w nim swojego ukochanego ze strachu, że ten ją opuści. Co w tym romantycznego? Posłuchaj. To piosenka tak delikatna i melodyjna, że kto nie zna angielskiego lub nie lubi wsłuchiwać się w teksty, mógłby wziąć ją za balladę o szczęśliwej miłości. Jest mięciutka jak kołysanka. Z tym, że kołysze do snu wiecznego…

Calvin Klein Eternity
To zapach przestrzenny i jasny, w którym czai się trochę cienia. I te cieniste smużki dodają mu wiele uroku.

Bukiet czy wiązanka?

W Calvin Klein Eternity czuję przeplatające się jasność i ciemność, niewinność i niebezpieczeństwo. Przestrzeń i chłód, światło i cień. W otwarciu uderzają ostre nuty, jaskrawozielone jak wiosenna trawa pod błękitnym, rozświetlonym słońcem niebem. W cieniu pod drzewami rosną słodkie fiołki i malutkie, ale zabójcze konwalie. Serce wypełniają dwa kwiaty: goździk i lilia. Oba mocne, odurzające i duszne, wilgotne i chłodne. Biała wiązanka w celofanie w deszczowy, ciepły deszcz. Para wodna skrapla się na przezroczystej folii, srebrne tasiemki kleją się do rąk. Goździk jest gorzki, pieprzny. Lilie świeżo ścięte, czuć jeszcze soki płynące w ich łodyżkach. Sama nie umiem stwierdzić, czy to bardziej bukiet ślubny czy pogrzebowa wiązanka. Czy początek nowej drogi, czy raczej zakończenie wędrówki. Finał kompozycji okrywa zasłona heliotropu, charakterystycznej woni wanilii, wiśni i pyłu. Towarzyszy jej mydlane, czyste piżmo i odrobina miękkiego, jasnego sandałowego drewna. I cień aromatu lilii…

Zapach jest na mnie bardzo trwały, przestrzenny i o dość dobrej projekcji. Dwa psiknięcia za uszy wystarczają, by był bez trudu wyczuwalny przez otoczenie. Dwa psiknięcia to chyba zresztą maksimum, by nie stał się męczący.

Calvin Klein Eternity
Eternity to „kocham cię” na dobre i na złe. Na wędrówkę razem od kiedy splotły się nasze dłonie po jej kres, na zawsze.

Wiem. Zdaję sobie z tego sprawę, że być może namalowałam smutny, gorzki portret tym perfumom, ale wierz mi, że wcale nie uważam, że to zapach smutny, żałobny i przesiąknięty śmiercią. Nie uważam też jednak, że to zwykłe, banalne wyznanie miłości. Że to „kocham cię” jak z hollywoodzkich filmów. Nie, to „kocham cię” na dobre i na złe. Na wędrówkę razem od kiedy splotły się nasze dłonie po jej kres, na zawsze. Na dni jasne i ciemne, pełne radości i pełne rozpaczy. To nie jest zapach miłości naiwnej, ale miłości prawdziwej. Takiej, jakiej każdemu życzę.

 

Nuty głowy: nuty cytrusowe, nuty zielone, fiołek, konwalia
Nuty serca: goździk ogrodowy, nuty kwiatowe
Nuty bazy: heliotrop, sandałowiec, piżmo

Nos: Sophia Grojsman

Rok: 1988

 

Zdarza Ci się czasem tak wgryzać w perfumy, wsłuchiwać się w historie, które mają do opowiedzenia? Często kojarzysz perfumy z muzyką?

 


Komentarze

19 odpowiedzi na „Calvin Klein Eternity”

  1. Jestem trochę zaskoczona Twoją recenzją :) No ale każdy inaczej zapachy odbiera. Jest w tej kompozycji dużo chłodu, to fakt.. Ja raczej utożsamiam ten chłód z takim spokojem, pewnością, że rzeczywiście istnieją miłości wieczne, które przetrwają wszystkie postawione na swojej drodze próby. Zdjęcia piękne!

    1. Domyślam się, że odbieram go trochę inaczej niż większość. Ale wolę napisać szczerze, co czuję, a czuję w nim właśnie trochę mroku. :) Żeby nie było, bardzo to w Eternity lubię.

      Dziękuję. Jak na przypadkowy efekt, jestem z nich zadowolona, haha. :)

  2. Bardzo chciałam je polubić, ale nie – nie mogę:( Mój nos czuje głównie lilie, które są dla mnie w tym zapachu obezwładniające, po prostu mnie męczą.

    1. Oj, potrafię zrozumieć. Mam tak samo z Baiser Vole Cartiera, zabójcze dla mnie lilie. W Eternity na szczęście mieszają się u mnie z innymi aromatami.

  3. Ja nigdy nie myślałam o tym zapachu w taki sposób. Raczej od tej jasnej strony go postrzegam. To Truth CK kojarzy mi się bardziej pogrzebowo;). Ale rzeczywiście, trochę tak jest jak piszesz, bo niektóre nuty faktycznie mogą się tak kojarzyć, choćby lilie. Jednak dzięki frezjom, i dzięki mocnym goździkom mam zupełnie inne skojarzenia – i dla mnie jest to zapach sentymentalny ;)
    Tak czy inaczej sam zapach jest piękny, ale nie na każdej skórze. Na mojej lepszy jest Eternity Moment, niewiele mający wspólnego z wielkim klasykiem;)

    1. O. :) Dla mnie z kolei Truth to taki ostrozielony, łąkowy zapach. Moje postrzeganie Eternity pewnie w dużej mierze wynika właśnie z tej mocnej lilii z ciemnym goździkiem.

      W wersjach Eternity trochę się gubię. :) Najczęściej jednak miałam do czynienia z klasykiem.

      1. Ja znam E. Moment, E. Night oraz E. Aqua, każdy jest zupełnie inny:) i żaden nie nawiązuje wg mnie do klasyka.

        1. Ten nowy (na 2017) też ma ciekawe, ale całkiem odmienne nuty. Za Fragranticą, to:
          Nuty głowy: anyż, pustynna róża, bergamotka
          Nuty serca: szafran, osmantus, akord wodny
          Nuty bazy: wetyweria, sandałowiec, olibanum, piżmo

          1. Też mnie ciekawi ta nowość. A spis nut zapowiada niespodzianki i zmienność zapachu na skórze. Ciekawe czy faktycznie będzie taki jak myślę. Na pewno go sprawdzę.

          2. Liczę na trochę pustynnego ciepełka. :)

          3. Właśnie, bo z jednej strony są tu takie nuty jak piszesz wskazujące na pustynne ciepło, ale z drugiej nuty wodne… czyżby jakaś oaza na pustyni;) żartuję sobie trochę, ale w sumie ja po tym spisie oczekuję pewnych przeobrażeń zapachu, choć może zbyt wiele bym chciała;) ps. ja widzę w bazie wanilię…?

  4. Piękna opowieść i śliczne zdjęcia… Aż nabrałam ochoty, aby powrócić do testów tych perfum.
    A co do kojarzenia perfum z muzyką, to dawniej tak robiłam. A teraz… tonę w obowiązkach tak, że nie zwracam na to uwagi. Choć czasami skojarzenia są tak oczywiste, że aż trudno ich nie mieć. Ostatnio nosząc La Nuit Caresse nie mogłam nie zaśpiewać Girls just wanna have fun! ;) Takie to różowe i piskliwe (fajny zapach, testuję intensywnie).

    1. Dziękuję. :) Ja też robię dość rzadko, najczęściej szukam w nich jakichś historii czy obrazów. A muzyka też przecież pięknie oddaje uczucia… Ale czasem, masz rację, zapach i piosenka tak do siebie pasują, że się zestawienie samo nasuwa.

  5. Używałam Eternity sto lat temu… To chyba jedne w moich pierwszych perfum – tych eleganckich i firmowych. Pamiętam, że w Polsce był na nie dosyć dużo boom. Popularne też były perfumy One, również Calvina Kleina. Na razie nie mam ochoty wrócić do Eternity, ale nigdy nie wiadomo co mi w nosie zagra :)

    1. Tak, były bardzo popularne, potem Euphoria chyba wysunęła się na prowadzenie. Teraz czuć w nim, że to zapach z przeszłości, nosi się już inne perfumy… ale nadal jest ciekawy. :) Od czasu do czasu, dla sentymentu.

  6. Chciałam zrobić wielki powrót do tego zapachu… Zamówiłam sobie cały 100 ml flakonik… Dziś przyszedł. Niestety, Eternity przeszło jakoś ostatnio reformulację. (flakon kupiony rok temu był jeszcze okay, ten który przyszedł dzisiaj jest z grudnia 2016) Teraz kolor płynu stał się zielony… Brak mu ogona, mocy, siły, trwałości. Zostały ochłapy po pięknym pachnidle… Jestem wkurzona i smutna jednocześnie…

    1. Wielka szkoda! Nie wąchałam go ostatnio w perfumerii, więc ciężko mi się do tego odnieść. Przed świętami kupiłam jeszcze „normalną” wersję, ale też był już ostatni egzemplarz zestawu z balsamem… To może troszkę przeleżał.

      Może uda Ci się upolować jakiś używany flakon?

  7. Awatar Magda Len
    Magda Len

    Wpis dodany jeszcze w walentynki :D Uwielbiam zapach chociaż nie na sobie bo kojarzy mi się z mama, która była w nich zakochana. Dostałam od niej odpowiednik bodajże z zapachowca tak żebym zawsze kiedy jej potrzebuje a nie mogę się dodzwonić mogła po perfumować pokój :D

    1. Haha. :) Sprytny sposób, ale coś w tym jest, jak się potrzebuje mamy obok to najprościej odnaleźć ją w jej zapachu. Zwłaszcza takim z dzieciństwa. Pech straszny, że większość perfum mojej mamy już jest wycofana, szukamy nowego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *