Le Jardin Retrouvé: Sandalwood Sacré, Cuir de Russie, Rose Trocadéro

w kategorii

Le Jardin Retrouvé to marka stworzona w 1975 roku. Czterdzieści lat później, po śmierci założyciela, straciła na sile. Pamiętali o niej tylko najwierniejsi klienci.

Historia Le Jardin Retrouvé nie ma jednak smutnego końca. Michel Gutsatz — syn perfumiarza, który stworzył markę — postanowił wskrzesić rodzinną firmę. Przez dobrych parę tygodni na oficjalnej stronie producenta można było zamówić bezpłatne próbki trzech wybranych perfum. Flakony mają pojawić się w sprzedaży z końcem listopada. Wracając jednak do próbek, dzisiaj opowiem o trójce, którą sobie wybrałam. To zapachy dość proste, przejrzyste i odrobinkę retro.

Le Jardin Retrouvé próbki
Próbki perfum Le Jardin Retrouvé prezentują się pięknie. Z tyłu każdego kartonika jest krótka historia.

Sandalwood Sacré

Nieopodal Chandod, nad brzegiem rzeki Nerboudda, wędrujesz do świętego gaju, kryjącego niewielką hinduską świątynię. Rozstawiasz sztalugę, wyciągasz materiały do rysowania i zaczynasz szkicować. Nagle dobiega cię pudrowa woń perfum. Sandałowiec, paczula, mech dębowy i piżmo i – niczym dar – kolendra, petitgrain i kwiat pomarańczy. Czy tak przemawia do ciebie duch tego miejsca?” 1786

Spodziewałam się ciemnej i wilgotnej zieleni, porośniętego mchem drewna, w końcu bazy z sandałowca i petitgrain ze szczyptą kolendry. Tymczasem w Sandalwood Sacré nie ma ani aromatu rzeki, ani aromatu gaju. Na wstępie czuć woń drewnianej, wysłużonej sztalugi i biel płótna. Później — miękką, kosmetyczną mieszankę. Wiesz, jak sobie wyobrażam ten zapach? Kojarzysz sklepy indyjskie i sprzedawane w nich perfumy w kremie, zamknięte w drewnianych szkatułkach? Właśnie tak. Najpierw czuję ciemne, zwilgotniałe drewno szkatułki w oparach kadzidełek, a potem jej kremową zawartość. To gęsta, pachnąca maź o zapachu zmieszanego z piżmem sandałowca.

Le Jardin Retrouvé Sandalwood Sacre
Sandalwood Sacré kojarzy mi się z perfumami z indyskiego sklepiku.

Cuir de Russie

Opera jest pełna. Diaghilev wystawia Balety Rosyjskie. Siedzisz wśród ekstrawaganckich Paryżan, w pierwszym rzędzie. Szeroko otwartymi oczami patrzysz na Niżyńskiego i jego buty z miękkiej skóry. Podskakuje, wiruje, wypełnia scenę urzekającym aromatem ylang-ylang, fiołka i cynamonu, okalających harmonijny duet jałowca i styraksu. Chcesz, by ta chwila trwała wiecznie.” 1920

Cuir de Russie pachnie jak słynne Meteoryty od Guerlain rozsypane w skórzanej kosmetyczce. Pudrowa, kosmetyczna woń fiołków i dość gruba, choć gładka skóra. Mimo że tytułowej skóry wcale nie ma wśród nut, w moim odbiorze zapach zdecydowanie przywodzi na myśli skojarzenia z galanterią. Z początku wydaje mi się dość kobiecy, im bliżej finiszu — tym bardziej staje się męski. Subtelna i wiotka baletnica wpada w silne ramiona ukochanego, tancerza o mięśniach napiętych jak struny. W miarę upływu czasu fiołkowe obłoczki schodzą na drugi plan, a wyraźniejszy jest wspomniany u góry duet jałowca ze styraksem. Cuir de Russie robi się suchy, wytrawny i szorstki. Całość jest mocno retro.

Le Jardin Retrouvé Cuir De Russie
Cuir de Russie pachnie z początku jak fiołkowy puder, z czasem coraz bardziej przypomina szorstką skórę.

Rose Trocadéro

„Słońce świeci nad ogrodami Trocadéro – w Paryżu to błogosławieństwo, nawet pod koniec maja. Za Tobą: Wieża Eiffla. Przed Tobą: nowoczesny Pałac Trocadéro. Wtem zbliża się kobieta. Zdecydowanym krokiem podąża w stronę Sekwany, niosąc ogromny bukiet róż. Kiedy się o ciebie ociera, przechodzi cię przyjemny dreszcz — od zapachu róży tak absolutnego, że ledwo dostrzegasz woń pączków czarnej porzeczki, lawendy i piżma.” 1935

Ten bukiet rzeczywiście jest ogromny. To wysokie róże ogrodowe, zwieńczone bujnymi koronami płatków w kolorze fuksji. Na łodyżkach czuć jeszcze wilgoć, parę kropel wody rozbiło się o zwiewną sukienkę niosącej kwiaty kobiety. Ta kobieta? Ledwo widać ją zza owiniętych w biały papier róż. Falowane włosy okryła chustką w grochy, na cienką sukienkę narzuciła płaszcz. Pewnym krokiem przecina ulicę, zahaczając w pośpiechu o przechodniów. Może to dziewczyna z kwiaciarni na rogu z urodzinowym prezentem, bukietem na przeprosiny albo niespodzianką od tajemniczego wielbiciela? Nieważne. Ważne, że cała jest różą. Ciemnoróżową, świeżą. Podszytą zielenią, okrytą warstewką piżma.

Le Jardin Retrouvé Rose Trocadero
Rose Trocadéro to bukiet świeżo ściętych różowych róż.
Gdybym miała wybrać, który z powyższych zapachów Le Jardin Retrouvé przypadł mi do gustu najbardziej, postawiłabym chyba na ostatni — Rose Trocadéro. Cóż poradzić, lubię różę. A Ciebie który zaciekawił?

 


Komentarze

17 odpowiedzi na „Le Jardin Retrouvé: Sandalwood Sacré, Cuir de Russie, Rose Trocadéro”

  1. Rose Trocadero chyba do mnie najbardziej mówi ;) chociaż sama nie wiem: tyle róży w jednym?:D

    1. Do mnie też. :) Róży jest sporo i to takiej… różanej, prawdziwej. Nie pachnie jak konfiturka.

      Sandalwood Sacre jest dla mnie trochę sentymentalny, przypomina mi o czasach, kiedy z lubością szperałam w indyjskich sklepikach. Ale było, minęło. Z kolei Cuir de Russe, chyba najciekawszy z nich, no… Powiem tak: akurat należę do mniejszości, którą irytuje zapach Meteorytów. ;) Nie lubię fiołków w perfumach, a tu czuję ich dość dużo.

  2. Awatar magdalena switala
    magdalena switala

    U mnie ta róża pachnie dymnie, jesiennie i jest bardzo trwała. Podoba mi sie też Cuir de Russie, podobnie go odbieram. Zauroczyły mnie historie, czasami je sobie czytam :-)

    1. Dymnie? A to zazdroszczę, od razu mi się pomyślało o mojej niespełnionej miłości (czyli kocham, ale nie mam), czyli Marni Marni.

      1. Awatar Magdalena Świtała
        Magdalena Świtała

        Oj, to marnie ;)

  3. Piękna historia, niesamowita.
    Nie znam niestety zapachów więc ciężko jest mi się o nich wypowiadać :(

    1. Jesteś usprawiedliwiona! :D

  4. Rose Trocadéro może okazać się dla mnie udanym strzałem. Ciekawe :)))

    1. Ciekawe. :) Na mnie jest taka wilgotna i świeża, o, jak róża w Grace Comme des Garcons i Grace Coddington. Ale bardziej intensywna, mocniej różowa. Nie taka bladziutka.

  5. Uwielbiam drzewo zandałowe, więc wszystko co ma w sobie jego nazwę zwraca moja wielką uwagę. Meteorki jednak również brzmią intrygująco. Zwłaszcza w duecie z tą skórzaną kosmetyczką :)

    1. Masz swoje ulubione perfumy z tą nutą? :)

      Cuir de Russie to bardzo ciekawa kompozycja. Fajnie ewoluuje.

      1. A choćby Black Orchid :D

  6. Ciągle zabierałam się za lepsze testy, ale będę miała resztę próbek (mam Sandalwood, Cuir i Tuberozę) i wtedy pewnie całościowo podejdę do tematu. :) Za różami nie szaleję, ale Twój opis mnie zachęca :D
    Tuberoza w otwarciu jest trochę jak guma balonowa, baaardzo ładna. Tylko nie trwa za długo :(

    1. Widzisz, ja z kolei nie szaleję za tuberozą (przeciwnie, zwykle mnie obezwładnia), a z kolei z opinii o tej od Le Jardin wnioskuję, że może wcale nie byłaby taka zła. :)

  7. Cała trójka mnie zaciekawiła:)

    1. A Tobie udało się załapać na tę akcję promocyjną?

      1. A gdzie tam;) Z moim refleksem przegapiłam;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *