Cieszyć podniebienie smakiem świeżych jagód i borówek można latem, a cieszyć nos ich aromatem — cały rok. Od tego mamy perfumy o zapachu jagód.
Gwoli ścisłości: producenci perfum, podający spisy nut w języku angielskim, zwykle nie rozdrabniają się na nasze czarne jagody i (w sumie też nasze, bo jesteśmy borówkowym potentatem) borówki amerykańskie. Blueberry to blueberry. Zresztą, i u nas sporo osób na jagody mówi borówki — zależnie od regionu Polski, w którym się znajdziemy. Ja przywykłam do nazwy jagody i to jej będę używać w tym wpisie, myśląc o angielskich blueberries.
Zanim przejdę do listy jagodowych perfum, o jednych opowiem trochę więcej — o Salvador Dali Purplelips.
Salvador Dali Purplelips
Pamiętam, że tuż po premierze Purplelips dostałam ich próbkę. Zakochałam się błyskawicznie: ciemne, owocowo-waniliowe perfumy to było to, co lubiłam wówczas najbardziej. Ostatecznie wybrałam jednak flakon Amor Amor od Cacharel (i nie żałuję, bo miałam możliwość poznać te perfumy w ich pięknym wydaniu, czyli przed reformulacją), a o Purplelips z czasem zapomniałam. Ostatnio trafiłam gdzieś na nie przypadkiem, w całkiem dobrej cenie, i postanowiłam sprawdzić, czy stara miłość zardzewiała… i trochę zardzewiała, nie zachwyciły mnie już tak jak dawniej. Rozbestwiłam się, wąchając w międzyczasie kompozycje ocierające się o ideał, stworzone z najwyższej jakości składników. Wciąż jednak patrzę na Fioletowe usta łaskawym okiem, bo to przyzwoite perfumy. No i nie tak słodkie, jak wiele późniejszych owocowo-waniliowych zapachów. Pewnie nie zagoszczą u mnie na stałe, ale póki co używam ich z przyjemnością.
W otwarciu Purplelips są mocno owocowe. O ile jagody sportretowane są ładnie, to granat jest dość odległy od swojego naturalnego zapachu — to granat kosmetyczny, taki z żelu pod prysznic. Razem tworzą mieszankę kojarzącą się raczej z sokiem owocowym z kartonika niż ze świeżymi owocami. Po kilku, kilkunastu minutach granat ustępuje miejsca kwiatom. W sercu zapach staje się słodszy, bardziej kremowy. Kilka jagód na niewielkim talerzyku i bukiecik bladofioletowych kwiatów (głównie bzu) w białym, emaliowanym wazoniku stoją obok siebie na parapecie i nieśmiało przytulają się do pluszowych zasłon w purpurze. Całość jest subtelna, kobieca, ale też w jakiś sposób kusząca i zagadkowa. Czuć, że ktoś, gdzieś poplamił sobie palce jagodowym sokiem, kradnąc kilka owoców z parapetu i zjadając je ukradkiem przed porą deseru. W bazie jagody są już dość niewyraźne, mocniej czuć kwiaty i typowe dla popularnych perfum świeże, mydlane nieco piżmo.
Nuty głowy: granat, jagoda
Nuty serca: kwiat wanilii, fiołek, bez
Nuty bazy: drewno sandałowe, ambra, piżmo
Nos: Antoine Lie, Guillaume Flavigny
Rok: 2006
Inne perfumy o zapachu jagód
Przychodzi mi do głowy jeszcze parę innych zapachów z jagodową nutą, jako pierwszy John Galliano Parlez-Moi d’Amour. Bladoróżowy płyn zamknięty w uroczym flakoniku, stylizowanym na kopertę, pachnie jak młodsza siostra Purplelips. Jest słodszy i bardziej dziewczęcy. Jagodom towarzyszą w nim turecka róża, jaśmin Sambac i bergamota, w otwarciu czuć też imbir. Choć w tle pobrzmiewa zielonkawy cyprys i jasne piżmo, te perfumy są przede wszystkim owocowe i słodkie. Parlez-Moi d’Amour to zapach zupełnie beztroski, perfumowy odpowiednik jagodowej gumy rozpuszczalnej. W wersji eau de parfum również czuć jagody, ale w połączeniu z malinami. Z kolei w Parlez-Moi d’Amour Encore łączą się z nimi śliwki. Przy czym wersja Encore, czyli fioletowa koperta, jest już bardziej odległa od pierwowzoru (tj. wersji eau de toilette).
Mój osobisty jagodowy ulubieniec to chyba Lalique Amethyst. Uwielbiam otwarcie tych perfum, pachnące leśnymi jagodami. Są w nim czarne owoce: jagody, jeżyny, morwy i porzeczki. Przez parę pierwszych minut Amethyst przypomina mi Vagabond Prince Enchanted Forest. Jest w nim słodycz dojrzałych owoców leśnych, ale też przestrzeń i woń samego lasu. Nie ma tam nut zielonych i drzewnych, ale czuć leśny cień i ciepło. Z czasem zamiast lasu zaczynam czuć kwiaty, głównie piwonię. Piwonia, jagoda i jeżyna to nuty, które dostrzegam w ametystowym sercu najwyraźniej — ze szczyptą, dosłownie szczyptą, pieprzu. W bazie pojawia się piżmo i wanilia, subtelne nuty drzewne. Amethyst to perfumy szlachetne i dojrzałe, owocowa kompozycja na poważnie.
Jagodami i watą cukrową (między innymi) pachnie też najnowsza odsłona guerlainowskiej sukienki, La Petite Robe Noire Intense. Jeszcze nie miałam okazji jej powąchać, ale mam spore oczekiwania, bo spotkałam się już z przychylnymi opiniami na jej temat.
Niszowe jagody
Z jagodowej niszy przychodzi mi do głowy zapach Bond no. 9 I Love New York for Her. W zasadzie można podsumować te perfumy jednym zdaniem: pachną jak jagodowe muffiny. Właśnie tak! Muffiny są spore, pulchne i miękkie. Jeszcze ciepłe. Ciasto jest słodkie, z hojnym dodatkiem esencji waniliowej. Jagody są w nim upchane gęsto i zatopione głęboko, dojrzałe i soczyste. Po wystających ponad kokilki ciastowych górkach spływa gęsty lukier z nutką pomarańczowego aromatu. Brzmi to smaczne, pachnie smacznie. Dla mnie zbyt kulinarnie, jednak fanom zapachów gourmand polecam.
Jagody budżetowe
Wśród budżetowych psikadeł do jagodowej rodziny należą: Demeter Blueberry, Sephora Myrtille oraz Avon Jagoda i Orchidea (mgiełka zapachowa). Dwa pierwsze są przede wszystkim owocowe, trzecie owocowo-kwiatowe — moim zdaniem najlepsze. Przyjemne, słodkie, ale i mniej oczywiste jeśli o jagodowość chodzi. Dodatek orchidei nadaje mu aksamitnego charakteru, trochę tajemnicy i głębi.
Jakie inne jagodowe perfumy przychodzą Ci do głowy? Masz swoje ulubione?
Dodaj komentarz