Santa Eulalia, czyli święta Eulalia, to patronka Barcelony. To właśnie w tym mieście w 1843 roku powstał jeden z pierwszych sklepów w Hiszpanii — atelier z modą damską i męską, Santa Eulalia. Niemal 170 lat później do oferty marki dołączyły perfumy.
Zapachy dostępne są już w Polsce. To czysty Albis, orzeźwiający Citric, morski Marinis, tajemniczy Obscuro i romantyczny Vesper. Ostatni tydzień spędziłam głównie z nimi, poznając je osobno i w różnych konfiguracjach. Szósty, najnowszy zapach Santa Eulalia nazywa się Nectar. Wśród jego nut są m.in. owoce, wanilia i szafran. Jeszcze nie miałam okazji go poznać, ale wkrótce pewnie pojawi się nad Wisłą. Tymczasem zapraszam na przegląd perfum Santa Eulalia.
Albis
Albis to zapach nadmorskiego poranka. Czysty i świeży. Kojarzy mi się z białą pościelą, z białą firaną powiewającą na wietrze w otwartym oknie, z białym praniem suszącym się na sznurze w słoneczny dzień. Jego wielkim plusem jest to, że nie czuć w nim chemicznej nuty proszku do prania. Ta czystość jest miękka, ciepła i słodka. Piżmowe nuty współgrają z nutami pudrowymi i kwiatowymi. Towarzyszy im wyważona wanilia, tłem jest łagodny sandałowiec.
Citric
Citric to zapach katalońskich cytrusów. Rozpoczyna się gorzko, cierpko — mocną nutą bergamoty. Po chwili zmienia się w przyjemną mieszankę cytryny i liści werbeny, zapach o jasnozielonym odcieniu. To perfumy lekkie, świeże i wytrawne. Oprócz tytułowej woni cytrusów, jest w nich sporo roślinnej zieleni. Przypominają mi trochę Versense od Versace, są podobnie przestrzenne i suche. Z czasem stają się bardziej subtelne.
Marinis
Marinis to zapach morskich fal rozgrzanych słońcem. Z początku niemal nieprzyjemny, czuć w nim słoną wodę i słone kropelki potu. To sól prawie zaschnięta w kryształ, przyprawowa. Oprócz morskiej wody, wyraźnie czuję w tych perfumach laurowe liście i cedr. Pachną jak skóra po długiej kąpieli w morzu, schnąca na słońcu i wietrze. Na niebie pojawia się kilka chmur, beż piaszczystej plaży nabiera chłodniejszego odcienia, grzywy fal sięgają coraz głębiej w ląd. W Marinis pojawia się nuta mięty.
Obscuro
Obscuro to zapach Barcelony zimą, najciemniejszy z całej piątki i kryjący w sobie najwięcej tajemnic. Jest tajemniczy i dość ciemny, ale przy tym ciepły. Wyraźnie skórzany i balsamiczny, doprawiony szafranem. Skóra jest grubo wyprawiona, odrobinę szorstka. Ogrzewa ją ambra i wspomniany szafran, a kontrastuje z nią bogaty i pluszowy balsam peruwiański. Początek Obscuro jest dość męski i może być dla niektórych trudny, ale warto dać tym perfumom się rozwinąć. Jest w nich pewnego rodzaju orientalny przepych, a mimo to nie są ciężkie.
Vesper
Vesper to zapach spaceru we dwoje zaułkami miasta zatopionego w świetle zachodzącego słońca. Rozpoczyna się dość lekko i orzeźwiająco, nieco zielono — jakby wieczornym podmuchem wiatru, niosącym w miasto aromat nadmorskich cyprysów. To piękny, aromatyczny wstęp do kawowo-gwajakowego serca. Kawa jest ciepła, mocna i gorzka, ale podana z kropelką waniliowego syropu. Całości dopełniają mirra i labdanum, nadając Vesper kadzidlanego sznytu. Gdzieś w tle czuć jeszcze chłodny, zdystansowany cedr. Zapada zmrok, słychać stukot obcasów o ciemną brukową kostkę. Zakochane dłonie splatają się ze sobą ciaśniej.
Ja polubiłam się szczególnie z Obscuro i Vesper. Marinis spodobał mi się najmniej, bo nie przepadam za morskimi nutami i słonymi akcentami w perfumach. Co ciekawe, w duecie z Citric globalnie pachnie on jednak naprawdę ładnie — jak wakacje nad morzem. Nosząc taką kombinację usłyszałam, że pachnę latem. Bardzo podobało mi się też połączenie dwóch moich ulubionych zapachów, czyli Obscuro i Vesper. Zwiedzane wieczorem zakamarki Barcelony przesiąknęły aromatem tajemnicy…
A Ciebie który zapach z portfolio Santa Eulalia zaciekawił najbardziej?
Dodaj komentarz