Bvlgari Man Wood Essence to zapach, który ma łączyć w sobie dwie energie: energię wielkiego miasta i energię natury. Niczym zielony ogród na dachu modnego apartamentowca.
W sumie tak jest: ani to zapach leśny, ani wielkomiejski (w domyśle biurowy). Sytuuje się gdzieś pomiędzy. Ma w sobie wystarczająco dużo nut drzewnych, żeby odróżnić się od świeżych, wodnych pachnideł w błękitnych odcieniach, a zarazem jest na tyle typowy, by wpasować się w korporacyjne otoczenie.
Ucieczka z biura
Przyznaję, Bvlgari Man Wood Essence rozminął się z oczekiwaniami, które wobec niego miałam. Rozpieszczona niszowymi lasami, z Comme des Garcons Incense: Zagorsk z tyłu głowy, spodziewałam się sosnowych igieł, szorstkiej kory, wilgotnej ściółki. Po cichu liczyłam, że będzie to zapach ciemny i głęboki, jak rozkoszny Bvlgari Man in Black z tej samej linii.
Okazuje się jednak, że marka miała zupełnie inny pomysł na Wood Essence — i trzeba przyznać, że efekt końcowy zgadza się z ich wizją.
Zapach do recenzji otrzymałam z sugestią, by podsunąć go do zopiniowania przedstawicielowi płci męskiej. OK, wszak to mężczyźni są targetem tej wody. Wręczyłam mężowi flakon, nie wdrażając go w całą koncepcję „małej ucieczki z miasta” marki Bvlgari, i poprosiłam go o opinię po testach. Wiesz, co powiedział? Że ten „zapach jest łatwy i przyjemny. Pachnie trochę połączeniem drzew i morza, jak las nad brzegiem.”
Drążyłam dalej. Zapytałam, gdzie widziałby się w takich perfumach. Na to mąż stwierdził, że Wood Essence pasuje mu bardziej na weekend poza domem niż do pracy, chyba że właśnie chciałby „uciec myślami z biura.” I właśnie o to chodziło, prawda?
Im głębiej w las…
Im głębiej w las, tym lepiej. Początek Bvlgari Man Wood Essence podoba mi się najmniej. Niby to klasyczna męska kompozycja, ale przez pierwszych kilka minut coś mi w niej nie gra. Czuć już nuty drzewne, ale tonu nadaje im gorzka skórka cytryny i słodko-słona kolendra. Pewnie to ta ostatnia sprawia, że mojemu mężowi zapach przywodzi na myśl morze. Mnie kojarzy się z Maggi.
Za to serce wydaje mi się najładniejsze: są tu przede wszystkim ciemnozielony cyprys, ale i wytrawna wetyweria i odrobina kadzidła. Tu naprawdę Wood Essence jest drzewny i esencjonalny.
Baza pachnie znajomo, opiera się na szorstkim cedrze — jak męskie perfumy sprzed dekady lub dwóch, zwykle zamknięte w ciemnozielonych buteleczkach, które nieuchronnie kojarzą mi się z casualowymi pachnidłami do kraciastej koszuli i wypadem do lasu. Cedrowi towarzyszy słodkawy benzoes. Całość może nie jest odkrywcza, ale mam wrażenie, że właśnie to może być jej siłą, jeśli chodzi o podobanie się panom. Widziałabym ten zapach jako propozycję na prezent dla mężczyzny 30+.
Joga z widokiem na miasto
Wiesz, jaki mam w głowie obraz, kiedy wącham Bvlgari Man Wood Essence? Widzę zadbanego, modnego mężczyznę w wieku gdzieś pomiędzy 35 a 45 lat, który na co dzień pracuje w szklanym biurowcu. Dobrze zarabia, dobrze się ubiera, jest fit. Mieszka w apartamentowcu, na ostatnim piętrze — ma mieszkanie z tarasem. I w weekendowe poranki rozkłada na tym tarasie matę do jogi, wskakuje w drogie spodnie od dresu i ćwiczy, patrząc z góry na budzące się miasto…
To jasne, że Bvlgari Man Wood Essence nie jest zapachem kierowanym do mnie. Ja nawet wyobrażałam go sobie inaczej. Ale mój mąż, trzydziestolatek z dużego miasta, wpisuje się w grupę docelową tej kompozycji idealnie — i odbiera ją tak, jak życzyliby sobie jej twórcy. Zatem jeśli Twój mężczyzna lubi klasyczne męskie perfumy i poszukuje nowego zapachu na weekend, może akurat spodoba mu się Wood Essence?
Nuty głowy: skórka cytryny, kolendra
Nuty serca: cyprys, wetyweria
Nuty bazy: cedr, szara ambra, benzoes
Nos: Alberto Morillas
Rok: 2018
Jakich perfum używa Twój mężczyzna? Podbierasz mu czasem jakieś zapachy?
Dodaj komentarz