Jimmy Choo edp

w kategorii

Jimmy Choo edp to jedne z niewielu perfum, do których wróciłam, gdy skończył się pierwszy flakon. To mój awaryjny zapach na dni, kiedy potrzebuję odziać się w słodycz.

Pamiętasz scenę z trzeciego sezonu Seksu w wielkim mieście, w której Carrie gubi buta (pardon, szpilkę od Jimmy’ego Choo), biegnąc na ostatni prom powrotny ze Staten Island? Tak, dokładnie tę, w której krzyczy z rozpaczą w głosie i ze łzami w oczach: „I lost my Choo!”, a prom o sercu ze stali oczywiście odpływa. Szczęśliwie i niespodziewanie, w porcie pojawia się rycerz na białym koniu, a w zasadzie w czarnym BMW. Ta scena i ten nieszczęsny sandał w kolorze płowego bzu ozdobiony piórkiem chyba już zawsze będzie moim pierwszym skojarzeniem z marką Jimmy Choo. Drugim — są perfumy Jimmy Choo edp, gwiazda dzisiejszego wpisu. I o ile sandał jest uroczy, ale pewnie nie potrafiłabym go nosić, o tyle perfumy nosi mi się bardzo dobrze.

W 2011 roku, kiedy Jimmy Choo edp (czyli perfumiarski debiut marki Jimmy Choo) wkraczał na rynek, w szpilkach od projektanta zakochana byłam od dawna. W dużej mierze za sprawą wyżej wspomnianego serialu, jak pewnie wiele moich rówieśniczek. Pamiętam, że rozczarował mnie widok flakonu. Smętnej barwy flakon podobny do granatu, serio? Pękaty, zwieńczony małym kanciastym korkiem? Coś mi w nim nie grało, na szczęście sam zapach się obronił.

jimmy-choo-edp-2
Jimmy Choo edp to pierwsze i, jak dotąd, chyba najlepsze perfumy marki. Choć do Illicit też mam słabość.

Historia pewnej znajomości

Ale i tak nie była to miłość od pierwszego powąchania. Próbkę dostałam gratis do zakupów, czym prędzej zaaplikowałam parę psiknięć,  no i… No i nic. Ot, trochę pachniała mi ta mieszanka jak Twix, trochę jak kwiaty. Założyłam płaszcz, owinęłam się szalikiem i wyszłam na na przystanek. Wierzcie mi, dobre kilka minut zastanawiałam się, kto tak ładnie pachnie. W końcu litościwy wiatr podsunął mi pod nos moje własne włosy. Jimmy? Bingo!

Z każdym kolejnym testem między mną a Jimmym układało się lepiej. Zaczęłam dostrzegać niuanse, które przy pierwszym podejściu mi umknęły. Teksturę. Czuję w tych perfumach gęste toffi, niemal chrupkie. Czuję słodycz orchidei, aksamitny dotyk jej płatków pod opuszkami palców. Czuję charakterną paczulę, która jednak nie wysuwa się na pierwszy plan. Wszystkie te drobiazgi, które sprawiają, że ten zapach jest w jakiś sposób zadziorny. Subtelny i kobiecy, ale nieuległy. Ten Jimmy to taka cicha woda, lubię go za to. O wiele bardziej przemawia do mnie niż Flowerbomb czy La Vie Est Belle, które są wprawdzie ładne… ale nie mają w sobie tego drugiego dna, tego niedostrzegalnego na pierwszy rzut oka detalu, który by mnie zauroczył. Drobnej blizny na idealnie gładkim licu, historii do opowiedzenia.

jimmy-choo-edp-1
Owoce, toffi, orchidea. Trochę chropowatej paczuli. Chociaż rzadko sięgam po słodkie perfumy, tym nie umiem się oprzeć.

Aksamit głaskany pod włos

W otwarciu mamy owocową słodycz. Niech będzie, że to gruszka. Ale nie świeża, jędrna gruszka. Bardziej gruszka w słodkim kompocie, może nawet w lekkim syropie. Mandarynka? Jeśli tak, to dojrzała. Soczysta, pełna w smaku. Zielone nuty? Nie, ani śladu. Słodkim owocom wtórują toffi z orchideą, a cień nad nimi rozpościera paczula. Jimmy Choo edp jest raczej linearny, w miarę upływu czasu staje się troszkę bardziej chropowaty. Chropowaty jak głaskany pod włos aksamit. I tak trwa na skórze, godzinami, zostawiając za sobą aromatyczną smużkę. Najpiękniej rozwija się w chłodne dni, jesienią i zimą.

 

Nuty głowy: mandarynka, gruszka, nuty zielone
Nuty serca: orchidea
Nuty bazy: toffi, paczula

Nos: Olivier Polge

Rok: 2011

 

Lubisz perfumy marki Jimmy Choo? Masz swojego ulubieńca? Ja mam do nich stosunek raczej letni, z wyjątkiem właśnie Jimmy Choo edp i jego brata z 2015 roku — Illicit. Muszę kiedyś spróbować ich ręka w rękę, bo intuicja podpowiada mi, że znajdę jakąś cząstkę wspólną. Coś, co sprawia, że oba mi pasują.

 


Komentarze

16 odpowiedzi na „Jimmy Choo edp”

  1. Awatar Gagatek9

    Ja mam z Jimmym coś takiego, że wszystkie jego zapachy mi pasują. No, może poza Blossom, który co prawda jest w moim posiadaniu ale już się nim zmęczyłam i w sumie chętnie bym oddała komuś do kogo będzie bardziej pasował. No chyba że przyjdzie wiosna i znów je odkryję na nowo :) Poza tym kocham Flash, który długo był moim signature. Teraz namiętnie męczę Jimmy Choo EDP i choć mam tyle innych zapachów do noszenia na co dzień to jednak prawie każdego dnia to on wygrywa, jest cudowny :)

    1. U mnie Flash nie zagrzał miejsca zbyt długo, bo choć podobały mi się w nim truskawki z pieprzem, to nie przepadam za tuberozą i lilią. :) Tuberoza zwykłe nieładnie na mnie pachnie, jak guma.

      Cudowny, ale też taki do wszystkiego, prawda? Mi on pasuje i do małej czarnej, i do jeansów. Jak nie mam pojęcia, jaki zapach ubrać, często sięgam po Jimmy Choo edp.

      Dzięki za odwiedziny. :*

      1. Awatar Gagatek9

        Odkryłam Twój blog całkiem niedawno, na pewno zagoszczę na dłużej :) Pozdrawiam :)

  2. Awatar Magdalena Świtała
    Magdalena Świtała

    Mam Jimmy Choo edt, delikatny i taki … koszulowy, pasuje mi do białej koszuli, o :)

    1. Mhm, o wiele lżejszy jest od edp. Koszulowy faktycznie, a edp raczej do sweterka z golfem. :)

  3. Mam próbkę czasem wracam bo lubię , czasem mnie drażni ;)

    1. A to nawet lepiej. W te dni, kiedy Cię drażni, jest czas na inne piękne perfumy. :)

  4. Moja relacja z EDP była bardzo skomplikowana, po czym nastąpiła wielka miłość <3 i trwa ona do dzisiaj. To idealny zapach dla mnie na każdy dzień oraz te, gdy "nie mam w co się ubrać" LOL Uwielbiam też Exotic EDT (wersja z 2013). Flowerbomb kocham ponad życie, lecz tylko wersję EDT.

    Bajeranckie zdjęcia! *_*

    1. Dokładnie: Jimmy jest taki, że do wszystkiego pasuje. Choć mi najbardziej na teraz, na chłodek. :)

      Dzięki. :* Teraz mogę powiedzieć o butach, że leżały obok Jimmy’ego Choo, haha (i przemilczeć, że chodzi o perfumy, a nie szpilki).

      1. O tak, na chłodne dni – I D E A L NY :))) Lubię takie „puchate” zapachy, ponieważ świetnie komponują się ze swetrami/apaszkami i są po prostu otulające.

        Nieważne logo, liczy się pomysł :)

  5. A ja się od razu przyznaję, że z Jimmy Choo nic mnie jeszcze nie zauroczyło;), ale recenzję czytało mi się jak zwykle bardzo przyjemnie;).

    1. Może jeszcze mu się uda. :) Albo po prostu ma w swoich wszystkich kompozycjach jakiś wspólny niuans, który zwyczajnie Ci nie odpowiada. Też mam marki, które całkiem mi nie pasują.

  6. Serial Sex w wielkim mieście to jedna z najstraszniejszych rzeczy jakie widziałam, ale perfumy Jimmyego lubię :D
    Aż mi się za nim zatęskniło dzięki Tobie :)

    1. Haha, wysokie loty to to nie są, ale swego czasu się przy SATC ubawiłam i mam sentyment. :) Początek studiów, łezka w oku.

      Jimmy to fajny chłopak. :)

  7. Słodkie – nie – zdecydowanie nie moje zapachy ja lubię zimę mocną dusząca a lato rześkie i zielone ;)

    1. A jaki jest Twój ulubiony zimowy zapach? Przy lecie zielonym i rześkim pomyślałam od razu o Chanel Chance Eau Fraiche.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *