Laura Biagiotti Roma to jeden z najbardziej poetyckich zapachów, jakie znam. Zarazem jeden z najbardziej niedocenianych.

Roma spokojnie mogłaby stać na półce z perfumami niszowymi. Może w ciut szlachetniejszym flakonie i, oczywiście, za odpowiednio wyższą cenę. Tymczasem stoi gdzieś pomiędzy perfumami w cenach przystępnych dla tzw. przeciętnego zjadacza chleba, w tej swojej buteleczce proszącej się o lekkie odświeżenie — i marnuje się, nie zbierając zachwytów, które jej się należą. Przeciętny zjadacz chleba (tutaj płci żeńskiej) zostawił charakterne, chropowate pachnidła gdzieś w latach 80-tych i dzisiaj woli sięgać po te łatwe, lekkie i przyjemne. I najlepiej słodkie.

Tymczasem tę piękną mieszankę mirry, mięty i bogactwa innych składników pokrywa coraz grubsza warstewka kurzu. Tym wpisem postaram się go trochę zdmuchnąć…

Laura Biagiotti Roma

Laura Biagiotti Roma to czysta poezja.

Perfumy o wielu twarzach

Laura Biagiotti Roma to złożona kompozycja, która niemal za każdym razem pachnie nieco inaczej. Pokazuje różne oblicza wraz ze zmianami aury, a moje ulubione to to, które ujawnia się gorącym latem. Szczególnie, gdy wieje wiatr. Wtedy zapach otula i orzeźwia jednocześnie, jest chropowaty i miękki zarazem, orientalny i świeży, pudrowy i ostry — prawdziwy kalejdoskop wrażeń.

Laura Biagiotti Roma

W tym lekko zakurzonym zapachu czuć ciepło i chłód, światło i cień.

W otwarciu czuję cierpkiego grejpfruta w grubej skórze, zielony i mocno ziołowy aromat mięty oraz zapowiedź tego, co wydarzy się dalej: delikatną woń mirry zmieszanej z goździkiem. Prócz nich jest tu nuta hiacynta, przypominająca kwiat kilka minut po deszczu, kiedy na mokrych płatkach połyskują jeszcze srebrzyste krople. W sercu Romy nie ma już jednak po nich śladu, pojawia się natomiast… rozgrzany, słodkawy kurz. Rzymski bruk. To dla mnie najpiękniejszy etap tej kompozycji, przeplata się w nim to, co w niej najlepsze: mocna mięta z grejpfrutem, słodkawa mirra z goździkiem, powoli czuć już ambrę i wanilię, które potem rozkwitają w bazie.

Laura Biagiotti Roma

Czy tak pachnie Rzym? Nie wiem, ale mam nadzieję…

Pachnąca pocztówka z Rzymu

Nigdy nie byłam w Rzymie, ale właśnie tak go sobie wyobrażam: jako miejsce, gdzie czuć oddech minionych wieków tak dobrze, jak w tych perfumach. Gdzie jasno oświetlone słońcem przestrzenie kontrastują z ciemnymi cieniami, gdzie mieszka chłód. Gdzie można błądzić godzinami w niemym zachwycie, albo spacerować, trzymając się za ręce i śmiejąc w głos. Jeśli taki jest Rzym, Laura Biagiotti Roma jest z niego pocztówką idealną.

Jeśli nie znasz jeszcze Romy, koniecznie ją poznaj. Nawet jeśli to nie Twój zapach, to perfumy, które warto poznać — są wyjątkowe. W dodatku pachną długo, mocno i są w świetnej cenie.

 

Nuty głowy: czarna porzeczka, bergamotka, grejpfrut, mięta, hiacynt
Nuty serca: goździk (kwiat), jaśmin, konwalia, róża
Nuty bazy: ambra, sandałowiec, paczula, piżmo, cywet, wanilia, mech dębowy, mirra

Rok: 1988

 

Znasz perfumy Laura Biagiotti Roma? Co o nich sądzisz? Sięgasz czasem po zapachy sprzed lat?