Ciężko wyobrazić sobie intensywniejszą wersję Giorgio Armani Si, który sam w sobie jest mocarny. Kiedy na półkach perfumerii pojawiły się minimalistyczne, czarne flakoniki Giorgio Armani Si, miałam mieszane uczucia — bałam się tej intensywności, a zarazem intrygowała mnie ta elegancka czerń.
Mocniejszą odsłonę Si da się stworzyć, Giorgio Armani udowodnił to w Si Le Parfum. Si Intense jednak, wbrew nazwie, wcale nie jest od pierwowzoru intensywniejsza — może jedynie wyraźniej czuć w niej porzeczkę. Ale ciemniejsza jest na pewno. Z nazwą można się spierać, ale czarna buteleczka jest jak najbardziej na miejscu.
Gdy powąchałam Giorgio Armani Si Intense po raz pierwszy, odetchnęłam z ulgą.
Nalewka z porzeczki, czarnej porzeczki
Na mojej skórze Si Intense otwiera się skrytą w cieniu porzeczką. Czuć gdzieś tę słodycz z klasyka, czuć różę — ale niepodzielnie rządzą te drobne, ciemne owoce schowane pod naturalnym baldachimem grubych listków. Giorgio Armani nazywa tę nutę likierem porzeczkowym, ja nazwałabym ją chyba porzeczkową nalewką. Szczególnie szczodrze skropione jest tym smakowitym trunkiem serce kompozycji. Ta odsłona Si jest nie tylko mroczniejsza, ale i bardziej chropowata. Więcej w niej paczuli, a i mech śmielej pokazuje swój charakter (zwłaszcza w bazie). Nie mogę się jedynie doszukać frezji, ale szczerze? To chyba nawet lepiej, bo nie do końca mi tutaj ten kwiat pasuje.
Zapach jest prostszy, wydaje mi się prostszy nawet od nieskomplikowanego Si eau de parfum. A jak parametry? Trwałość jest świetna tak jak w przypadku pierwowzoru. Projekcja zaś jest nieco mniejsza, choć zapach wciąż jest dobrze wyczuwalny przez otoczenie. Moim zdaniem wychodzi mi to na plus, ale jak już pewnie wiesz, jeśli zaglądasz na Pachnące Historie regularnie — nie jestem fanką głośnych, inwazyjnych pachnideł.
Best in black
W reklamie Si Intense piękna Cate Blanchett występuje w skromnej, ale superszykownej czarnej marynarce. Potwierdza, że czasem mniej znaczy więcej — i za to samo polubiłam te perfumy. Są mniej słodkie, mniej intensywne i mniej skomplikowane od klasycznych Si, a jednak robią na mnie większe wrażenie. Nie są tak łatwe do lubienia, nawet się o to nie starają, momentami drapią. Fajna ta ich nonszalancja.
Mimo że to nie jest moja ulubiona wersja Si (czyli taka, po którą sięgam najchętniej), to moim zdaniem właśnie ta jest najciekawsza — ma w sobie coś wyjątkowego. Coś tajemniczego.
Nuty zapachowe: likier porzeczkowy, frezja, róża, paczula, akord szyprowy
Rok: 2014
A jak Tobie podoba się Giorgio Armani Si Intense?
Dodaj komentarz